Przełamanie Stali Mielec w meczu z Wisłą. Gol sezonu dał wygraną gospodarzom

PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu: piłkarze Stali Mielec
PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu: piłkarze Stali Mielec

Po ciekawym i obfitującym w zwroty akcji meczu Stal Mielec wygrała z Wisłą Kraków 2:1. Ozdobą spotkania był fantastyczny gol Aleksandara Kolewa w końcówce pierwszej połowy.

Nie widzimy wiele takich bramek na polskich boiskach. Aleksandar Kolew przyjął sobie piłkę na dwudziestym metrze, delikatnie mu się podbiła, ale nie przeszkodziło to w oddaniu kapitalnego strzału, po którym stadion w Mielcu oszalał ze szczęścia. Jak się później okazało, m.in. to trafienie dało Stali Mielec wyczekiwane trzy punkty.

Zresztą, nie była to pierwsza próba strzelenia gola kolejki w tym meczu. Kilkanaście minut wcześniej wybornym strzałem z rzutu wolnego popisał się Mateusz Mak, jednak wtedy jeszcze Paweł Kieszek zdołał odbić piłkę na poprzeczkę. A Mak przymierzył niemal idealnie, uderzenie było bardzo precyzyjne, futbolówka zmierzała w okienko bramki.

W końcu jednak Mak dopiął swego. Tak jak niewiele osób spodziewało się takiego gola w wykonaniu Kolewa, tak trudno było sobie wyobrazić, że bramkę po uderzeniu głową zdobędzie mierzący 173 centymetry Mak, a tak właśnie się wydarzyło. I to w dość nieoczekiwanym momencie, bo początek drugiej połowy należał do Wisły Kraków, która szybko doprowadziła do wyrównania. Akcja była w zasadzie bliźniacza do gola na 2:1. Dośrodkowanie z lewej flanki i precyzyjny strzał głową. Dla Stali Mak, dla Wisły Jan Kliment, który wykorzystał zaskakującą bierność Mateusza Matrasa.

Ten mecz miał różne fazy. Raz atakowali jedni, raz drudzy, jednak w wielu fragmentach brakowało jakości w końcowej fazie akcji. Gospodarze zaskoczyli in plus, ponieważ w poprzednich spotkaniach nie prezentowali się aż tak dobrze, a w piątkowy wieczór zaprezentowali się bardzo korzystnie na tle chwalonej jeszcze nie tak dawno Wisły. U gości brakowało natomiast koncentracji w defensywie i zimnej krwi z przodu. W pierwszej połowie, jeszcze przy stanie 0:0, znakomitej okazji nie wykorzystał Yaw Yeboah, zawodziło też ostatnie podanie. Trudno jednak polemizować z końcowym wynikiem - wygrana Stali jest zasłużona. Zarówno Stal, jak i Wisła miały kolejne sytuacje i przy lepszej skuteczności końcowy wynik mógł być wyższy.

Stal Mielec - Wisła Kraków 2:1 (1:0)
1:0 Aleksandar Kolew 42'
1:1 Jan Kliment 47'
2:1 Mateusz Mak 52'

Składy:

Stal: Rafał Strączek - Maksymilian Sitek (71' Wiktor Kłos), Jonathan de Amo, Mateusz Matras, Marcin Flis, Krystian Getinger - Mateusz Mak (75' Maciej Jankowski), Grzegorz Tomasiewicz, Maciej Urbańczyk, Marcin Budziński (71' Albin Granlund) - Aleksandar Kolew (84' Mateusz Żyro).

Wisła: Paweł Kieszek - Konrad Gruszkowski (76' Stefan Savić), Michal Frydrych, Maciej Sadlok, Matej Hanousek - Yaw Yeboah (46' Mateusz Młyński), Aschraf El Mahdioui, Nikola Kuveljić (46' Jakub Błaszczykowski), Michal Skvarka (90' Patryk Plewka), Dor Hugi (46' Felicio Brown Forbes) - Jan Kliment.

Żółte kartki: Urbańczyk, Budziński, Kolew (Stal) oraz El Mahdioui, Sadlok (Wisła).

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

CZYTAJ TAKŻE:
Nieskuteczność Łukasza Zwolińskiego nie przeraża trenera Piotra Stokowca
Legia Warszawa jednak nie sprzeda Chorwata? Pojawiły się komplikacje

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał! Wyskoczył w powietrze i... (ZOBACZ)

Źródło artykułu: