"Robert Lewandowski - wir sind sehr stolz auf dich in Polen!" ("Robert Lewandowski - jesteśmy z ciebie dumni w Polsce!") - reklamy z takim hasłem Wirtualna Polska wykupiła w Monachium i Duesseldorfie. Wybór jest nieprzypadkowy: stolica Bawarii to miasto "Lewego", a w Duesseldorfie znajduje się jeden z największych w Niemczech elektronicznych bilbordów i właśnie na nim wyświetlane są nasze gratulacje dla Roberta Lewandowskiego.
Kapitan reprezentacji Polski zasłużył na takie podziękowania, bo dokonał rzeczy niebywałej - piłkarskie Niemcy czekały na kogoś takiego jak on 49 długich lat. Strzelecki rekord Bundesligi, który w sezonie 1971/72 ustanowił Gerd Mueller (40 bramek), wydawał się nieosiągalny.
I przez blisko pół wieku faktycznie taki był. W tym czasie nikt nawet nie zbliżył się do granicy 40 goli w jednym sezonie. Nawet najważniejsi ludzie w Bayernie nie wierzyli, że Lewandowskiemu się uda. - Jestem zdumiony. Myślałem, że ten rekord jest poza zasięgiem kogokolwiek - przyznał Karl-Heinz Rummenigge, dwukrotny laureat Złotej Piłki, obecnie prezes Bayernu (tutaj cały wywiad).
ZOBACZ WIDEO: Listkiewicz komentuje szokującą wypowiedź niemieckiego eksperta na temat Lewandowskiego
- Myślałem, że rekord Gerda nigdy nie zostanie pobity - stwierdził Uli Hoeness, były prezydent klubu. W nieśmiertelność osiągnięcia Muellera wierzył także szykowany na przyszłego sternika Bayernu Oliver Kahn: - Ten rekord był nieosiągalny dla nikogo. 40 bramek w jednym sezonie? Nikt nie przypuszczał, że ktoś kiedykolwiek to powtórzy.
Wyczyn Muellera miał być nie do powtórzenia, zwłaszcza w dzisiejszym futbolu, w którym napastnicy mają trudniej niż kiedykolwiek. Na boisku jest coraz mniej miejsca, a obrońcy są na zdecydowanie wyższym poziomie niż w czasach świetności "Bombera". Tymczasem Lewandowski w ubiegły weekend dorównał Muellerowi, a w ten może odesłać jego rekord do lamusa. Wystarczy, że w kończącym sezon sobotnim meczu z Augsburgiem pokona Rafała Gikiewicza choć raz.
"Lewy" dokonał niemożliwego i zrobił to w spektakularnym stylu. Mueller 40 bramek zdobył w 32 meczach tamtych rozgrywek, podczas gdy Polak do złamania bariery 40 goli potrzebował raptem 28 występów. Lewandowski sunął po rekord Bundesligi jak hybryda walca z bolidem F1. Zdobył bramkę w 24 z 28 występów i na rozkładzie ma 16 z 17 ligowych przeciwników Bayernu - nie zmusił do kapitulacji tylko bramkarza RB Lipsk. A gola strzelał średnio co 58 minut - dla porównania, Mueller 49 lat temu robił to co 77 minut.
Złamanie bariery 40 ligowych goli w jednym sezonie to wspaniałe osiągnięcie. Coś takiego nie zdarza się często! Musiało minąć kilka piłkarskich epok, by ktoś gdziekolwiek powtórzył wyczyn "Bombera". Przez blisko 40 lat nie potrafiły dokonać tego takie legendy jak Karl-Heinz Rummenigge, Marco Rossi, Marco van Basten, Alan Shearer, Ronaldo, Raul Gonzalez, Thierry Henry czy Zlatan Ibrahimović.
Jako pierwszy Muellerowi dorównał dopiero w sezonie 2010/11 Cristiano Ronaldo. Po nim dokonali tego jeszcze tylko Lionel Messi, Luis Suarez i teraz Lewandowski. Warto jednak wspomnieć, że pozostali zrobili to w lidze hiszpańskiej, w której mieli do rozegrania 38 kolejek - 4 więcej niż "Lewy" w Bundeslidze. A jedynie Messi dotarł do granicy 40 bramek szybciej od Lewandowskiego: w sezonie 2012/13 Argentyńczyk 40. gola strzelił już w 27. występie.
Robert Lewandowski dokonał niemożliwego i wykonał kolejny krok w stronę piłkarskiej nieśmiertelności. Tak wielki wyczyn zasługuje na wyjątkowe uznanie, dlatego Wirtualna Polska dziękuje "Lewemu" w nietuzinkowy sposób.