Zespół Piasta Kobylin grający na co dzień w IV lidze w grupie Wielkopolskiej południowej jest rewelacją rozgrywek o Remes Puchar Polski. Najpierw ekipa grającego trenera Marka Nowickiego zdobyła na własnym boisku Puchar Polski na szczeblu okręgu kaliskiego, wygrywając w finale 2:1 z Calisią Kalisz. Następnie w finale wojewódzkim we Lwówku pokonała 4:3 trzecioligową Polonię 1912 Leszno, a w kolejnych rundach rozgrywek centralnych eliminowała Czarnych Żagań i Lechię Zielona Góra.
Po wywalczeniu awansu do 1/32 Remes Pucharu Polski czwartoligowiec ściskał kciuki za... wylosowanie jak najsilniejszego rywala. - Jak przegrać to z zespołem z uznaną nazwą. Drugiej takiej okazji na goszczenie ekstraklasowej drużyny w Kobylinie może już nie będzie - mówi trener Piasta, Marek Nowicki.
Marzenia zespołu z Kobylina się spełniły. Trafił na Zagłębie Lubin. - Lepszego rywala nie mogliśmy wylosować. Przecież to nie tylko uznana marka, grająca w ekstraklasie, ale przede wszystkim dwukrotny Mistrz Polski - podkreśla Nowicki, stały bywalec na meczach Zagłębia. - Mieszkam w Rawiczu, więc ze znajomymi często jeździmy na mecze Zagłębia - dodaje.
Nie inaczej będzie w najbliższej kolejce, kiedy to Zagłębie podejmie Ruch Chorzów. - Oczywiście, że wybieram się do Lubina. Jednak nie po to, by podglądać pucharowego rywala i rozpracowywać go pod kątem naszego meczu. Znam dobrze Jędrzeja Kędziorę - trenera bramkarzy Zagłębia. Ciekaw jestem, czy mi zdradzi, w jakim składzie ekipa z Lubina zawita do Kobylina na mecz pucharowy - rozważa Marek Nowicki.
Czwartoligowiec bez względu na to, z jakimi piłkarzami Zagłębia przyjdzie mu się zmierzyć, tanio skóry nie sprzeda. - Dla moich piłkarzy to życiowa szansa. Ewentualne wyeliminowanie ekstraklasowego rywala byłoby dla nich ogromną promocją. O Kobylinie usłyszałaby cała Polska. Zresztą już usłyszy dzięki temu, że akurat zagramy z Zagłębiem - dodaje grający trener Piasta.
Pucharowy mecz z Zagłębiem Lubin wywołał ogromne zainteresowanie w Kobylinie. Od kilku dni w tej liczącej nieco ponad 3 tysiące mieszkańców miejscowości o niczym innym się nie mówi. - Nie tylko Kobylin, ale cała okolica żyje tym meczem. Z Rawicza, gdzie mieszkam i pracuję na mecz z Zagłębiem wybiera się około 100 osób. Myślę, że nasz pojedynek będzie chciało obejrzeć ponad 2 tysiące kibiców. Już na ostatnim meczu z Lechią Zielona Góra był ponad tysiąc publiczności - dodaje Nowicki.
Problem w tym, że obiekt Piasta ma niespełna 800 siedzących miejsc. Organizatorów czeka więc spore wyzwanie, by sprostać wymogom historycznego bądź co bądź meczu. Piast liczy, że Zagłębie stawi się w Kobylinie w najsilniejszym składzie, ze srebrnym medalistą Igrzysk Olimpijskich z Barcelony Piotrem Świerczewskim na czele.
Jedenastka z Kobylina nie czyni specjalnych przygotowań do meczu z Zagłębiem. - Przystąpimy do niego z marszu. Po drodze mamy jeszcze mecz ligowy, a już teraz widzę, że pucharowe 120 minut z Lechią Zielona Góra, odbiło się na formie moich piłkarzy w meczu ze Zrywem Dąbie, który zaledwie zremisowaliśmy. My przecież nie mamy kadry 26 piłkarzy. Do dyspozycji mam 18 zawodników, a granie systemem sobota - środa - sobota wyczerpuje. Dla nas najważniejsza jest liga, bo chcemy awansować do III ligi - podkreśla Nowicki.
A póki co, małe miasteczko w Wielkopolsce może szykować się na wielkie piłkarskie święto, którym będzie mecz 1/32 Remes Pucharu Polski z Zagłębiem Lubin. W środę, 26 sierpnia ulice Kobylina opustoszeją, a większość mieszkańców od godziny 17.00 przebywać będzie na kameralnym stadionie przy ulicy Strzeleckiej.