Piłkarze Warty Poznań przez wielu byli skazywani na porażkę, ale są rewelacją rozgrywek PKO Ekstraklasy. - Moi chłopcy zrobili niesamowitą rzecz. Na pięć kolejek przed końcem rozgrywek utrzymaliśmy się w PKO Ekstraklasie. Taki był cel główny i to udało nam się zrobić. Jestem ogromnie dumny z piłkarzy i chylę czoła przed nimi. Od pierwszego meczu z Lechią Gdańsk, do tego z Wisłą Kraków, a śmiem twierdzić że i do kolejnego tak będą biegać, pracować i grać. Dziękuję, cieszcie się tą chwilą, bo na Wiśle Kraków nie wygrywa się często - powiedział Piotr Tworek.
- Spodziewaliśmy się trudnego spotkania ze względu na to, że Wisła Kraków gra u siebie i potrzebuje punktów, po drugie jest to zespół wybiegany, dobrze przygotowany, starający się od razu odebrać piłkę na połowie przeciwnej. Musieliśmy się tego wystrzegać i z różnym skutkiem wychodziło nam to w I połowie. W drugiej miejsca było więcej i ułożyliśmy spotkanie tak, jak planowaliśmy. Przed nami długa podróż i musimy się szybko zregenerować, bo we wtorek mecz z Rakowem i musimy być gotowi w stu procentach - dodał trener Warty Poznań po meczu z Wisłą Kraków.
Dlaczego Mateusz Kuzimski zaczął mecz na ławce? - Taki mieliśmy sposób na Wisłę Kraków. Wiedzieliśmy, że ma bardzo ofensywną lewą stronę w postaci Sadloka i Yeboaha. Musieliśmy ją zamknąć, stąd Grzesik i Kuzdra. Wiedzieliśmy, że po stracie zespół Wisły będzie nas szybko atakował na naszej połowie, dlatego musieliśmy dać możliwość utrzymania piłki poprzez podanie na "dziewiątkę", a Adam Zrelak jest na to przygotowany. Mateusz Kuzimski to inny typ zawodnika i wiedział, że jak wejdzie, to będzie miał więcej miejsca na boisku i na pewno strzeli bramkę. Takie słowa do niego skierowałem i się sprawdziły - opisał sytuację Tworek.
Czy taka wygrana smakuje szczególnie ze względu na to, jak mecz wyglądał w pierwszych 45 minutach? - Wtedy mecz toczył się od jednego pola bramkowego do drugiego, był to mecz walki i nikt nie chciał popełnić błędu. W pierwszych fragmentach Wisła chciała zrobić wszystko, by przechwycić piłkę jeżdżąc na "tyłku". Spodziewaliśmy się takiej reakcji, bo też walczymy o każdy centymetr na boisku. W drugiej połowie miejsca było więcej, nam grało się łatwiej i trzeba przyznać, że kombinacja Czyżycki - Kuzimski była przepiękna. Mogliśmy też stracić bramkę, kilka stałych fragmentów było groźnych, ale też mogliśmy podwyższyć przy sytuacji Mario Rodrigueza - podsumował trener.
Czytaj także:
Debiut Skorży rozczarowaniem
Kuriozalne sytuacje podczas meczu w Gdańsku
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola dawno nie widzieliśmy