Jerzy Brzęczek z najbliższymi współpracownikami wybrał się do ośrodka Portmarnock po cichu już w styczniu ubiegłego roku. Poprzedni selekcjoner wizytował wtedy hotel i bazę treningową Polaków. To była tajna misja, o której wiedzieli tylko nieliczni w PZPN-ie, dlatego równoczesna wizyta dziennikarzy "Sportowych Faktów" mocno zaskoczyła pracowników związku. Śmiejący się w hotelowym lobby Brzęczek nagle spoważniał i mimiką twarzy dał do zrozumienia, że raczej nie jest zachwycony naszym przyjazdem.
Selekcjoner był natomiast zachwycony warunkami w hotelu i zapleczem, które oferuje miejscowość położona 16 kilometrów od Dublina. Miejsce, które federacja wybrała na bazę Polaków podczas turnieju, jest bardzo dobrze skomunikowane. Hotel znajduje się blisko lotniska (ok. 20 minut jazdy samochodem) i stadionu Aviva, na którym drużyna rozegra dwa mecze w grupie (ok. 30 min jazdy samochodem), oraz boisk treningowych (ok. 4 minut jazdy samochodem). Z ośrodka w Portmarnock przez 10 lat korzystała reprezentacja Irlandii.
Jedyne, do czego Brzęczek miał wówczas zastrzeżenia, to murawa na Gannon Park, gdzie ćwiczyć będą nasi reprezentanci. Trener swoje uwagi przekazał od razu pracownikom PZPN. Nasza federacja zobowiązała się dokonać poprawek na własną rękę tuż przed mistrzostwami. Nikt nie przypuszczał wtedy, że z powodu pandemii koronawirusa turniej zostanie przełożony na przyszły rok.
Tam czas płynie wolniej
Ostatnie szlify będzie oceniał już nie Jerzy Brzęczek, zwolniony w lutym tego roku, a nowy selekcjoner Paulo Sousa. Portugalczyk zastanie pod Dublinem małe i ciche miasteczko. Portmarnock z powodzeniem można by umieścić w wakacyjnej ofercie reklamującej się "spokojem i odcięciem od świata". Bez zgiełku, korków, gwaru i natłoku ludzi. Po tamtejszych ulicach spacerują głównie starsze osoby, w dodatku nikt się nie spieszy, co sprawia wrażenie, jakby czas upływał wolniej. W Portmarnock można poczuć się jak na wypoczynku w sanatorium, to wręcz podręcznikowy przykład przystani dla emerytów. Dodatkowym atutem jest pięciokilometrowa plaża.
ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze
Portmarnock przypomina miejscowość La Baule we Francji, w której kadra mieszkała podczas mistrzostw Europy w 2016 roku. Też usytuowany jest nad samym morzem, na "odludziu", z bliskim dojazdem do bazy treningowej. Również z tych względów PZPN zdecydował się na ten ośrodek.
Całe piętro na wyłączność
Biało-Czerwoni będą trenowali na boiskach miejscowej drużyny Malahide United. Do dyspozycji przypadną drużynie dwa pełnowymiarowe boiska z naturalną nawierzchnią.
PZPN zarezerwował dla piłkarzy i sztabu całe piętro hotelu, dokładnie 87 pokoi z nieco ponad 120 dostępnych. Reszta, według pierwotnych planów, ma być do dyspozycji gości - głównie zawodników grających w golfa. Na terenie ośrodka znajduje się jedno z najlepszych pól golfowych w Irlandii, z którego nasi kadrowicze będą mogli korzystać. W hotelu zawodnicy będą mieli przygotowaną także specjalną strefę odnowy biologicznej.
Nasza federacja podczas trwania turnieju chciała otworzyć dla kibiców co najmniej jeden trening reprezentacji. Osoby ze stowarzyszenia polskich fanów w Irlandii już wcześniej kontaktowały się z przedstawicielami PZPN-u w tej sprawie. Te plany mogą zostać jednak zweryfikowane przez obecną sytuację na świecie, czyli pandemię koronawirusa i wszechobecne obostrzenia sanitarne.
Jedno jest jednak pewne - reprezentacja na pewno nie zmieni ośrodka w Portmarnock na inny. Potwierdził to Maciej Sawicki, sekretarz związku. - Wybraliśmy Dublin i tam pozostaniemy. Wszystko mamy tam ustalone, zapięte na ostatni guzik. Pod tym względem nic się nie zmieni - poinformował nas.
Hotel do ćwierćfinałów
Zgodnie z wytycznymi UEFA, nasza reprezentacja jest zakwaterowana pod Dublinem do meczów ćwierćfinałowych turnieju. W stolicy Irlandii Biało-Czerwoni zagrają pierwszy mecz w grupie 15 czerwca ze Słowacją oraz trzeci - ze Szwecją 24 czerwca. Z Hiszpanią zmierzą się w Bilbao (20 czerwca).
Co z udziałem Lewandowskiego w hicie?! Gwiazdor może mieć potężny dylemat
Kosecki bez hamulców. "Hejt mnie nakręca"