Prezes PZPN Zbigniew Boniek podczas konferencji prasowej merytorycznie uzasadnił odwołanie starego selekcjonera. Tak naprawdę powiedział to, o czym wszyscy wiedzieli od dawna, a czego on nie mógł dostrzec. Albo nie chciał. Polska pod wodzą Jerzego Brzęczek nie rozwijała się. Trudno było nie odnieść wrażenia, że to nie jest człowiek, który może prowadzić zawodników formatu międzynarodowego. Zibi przyznał się więc do błędu i selekcjonerowi podziękował.
Pytanie tylko, czy opłacało się zwalniać Brzęczka dla trenera pokroju Paulo Sousy? Nie jestem przekonany. Na liście życzeń Polaków królowały raczej inne nazwiska. Lars Lagerback, Ralf Rangnick, Luciano Spaletti i tak dalej. Nie wiadomo, czy osiągalne, ale wydawało się, że tylko dla takich nazwisk zwalnia się trenera, który zrealizował cel. Portugalczykowi brak osiągnięć w dużej piłce. Jeśli wygrywał, to w ligach średnich.
Nie twierdzę absolutnie, że Sousa to zły trener, ale nie jest to nazwisko, które rzuca na kolana. Ma on wiele plusów i dobre opinie z wielu miejsc, w których pracował. Choćby takie, że jest perfekcjonistą, taktycznie jest bardzo wszechstronny, jego drużyny grywały już i ofensywnie, i defensywnie, potrafi dostosować się do otoczenia, świetnie wykorzystuje słabości rywala, ale potrafi też być nudny jak flaki z olejem. Tak jak podczas jego okresu w Girondins Bordeaux.
ZOBACZ WIDEO: Jerzy Engel ostrzega nowego selekcjonera reprezentacji Polski. "Przeskok jest kolosalny"
Na pewno to trener, który prowadził już zawodników na poziomie międzynarodowym, więc będzie mu znacznie łatwiej przekonać do siebie zawodników niż Brzęczkowi, który nigdy nie przestał być zakompleksionym Jurkiem, obrażającym się jak byle uczniak za każdą krytyczną uwagę. Można powiedzieć, nieco ostrożnie, że ta zmiana jest to raczej krok do przodu. Nie skok, ale ledwie krok.
Sousa, chcąc dobrze przygotować drużynę do Euro, będzie zmuszony prowadzić poszukiwania w meczach eliminacji MŚ 2022. Tymczasem marcowe mecze z Węgrami i Anglią mogą być kluczowe dla układu tabeli w tej rywalizacji.
Dobre jest też to, że Boniek w końcu odkłamał sam dla siebie i dla reprezentacji Polski kilka mitów, które przesłaniały mu rzeczywistość. Pierwszy jest taki, że trener ma mały wpływ na zespół. Drugi taki, że kadrę narodową powinien prowadzić polski trener.