Nowy selekcjoner - ktokolwiek nim zostanie - nie będzie budował kadry na ciągle niedysponowanym weteranie. Nie chodzi o metrykę urodzonego w 1985 roku Jakuba Błaszczykowskiego, ale jego podatność na urazy.
Odkąd w styczniu 2019 roku wrócił do Wisły Kraków, przez problemy ze zdrowiem pauzował łącznie 200 dni, czyli ponad pół roku. Cztery razy był wyłączony dłużej niż miesiąc. Opuścił w tym czasie 31 meczów. Wystąpił w 37, ale spędził na boisku tylko 44 proc. możliwego do rozegrania czasu.
Nie są to liczby kogoś, kto może marzyć o udziale w Euro 2020. A przecież problemy z regularną grą ma od 3,5 roku - od sezonu 2017/18, gdy był jeszcze zawodnikiem VfL Wolfsburg. Teraz też nie trenuje na pełnych obrotach przed rundą wiosenną PKO Ekstraklasy, podczas której mógłby walczyć o względy nowego selekcjonera.
Jerzy Brzęczek był ostatnią nadzieją "Kuby" na udział w mistrzostwach Europy - turnieju, który miał być jego pożegnaniem z reprezentacją na wielkiej scenie. Przez urazy i zakażenie koronawirusem Błaszczykowski opuścił 5 ostatnich zgrupowań, ale Brzęczek zapewniał, że trzyma dla niego miejsce w kadrze na Euro 2020. Więcej TUTAJ.
Choćby dla jego bezcennego doświadczenia. Byłemu już selekcjonerowi był potrzebny nie tyle jako zawodnik, co jako łącznik między zespołem a sztabem szkoleniowym. 35-latek sprawdzał się w tej roli, co pokazał choćby wyprodukowany przez PZPN film dokumentalny "Niekochani" o drodze drużyny narodowej do Euro 2020.
Gdy go zabrakło, selekcjoner zaczął tracić szatnię, o czym pisał TUTAJ Dariusz Tuzimek. Być może gdyby Błaszczykowski był w kadrze na listopadowy mecz Ligi Narodów z Włochami, Robert Lewandowski nie zdecydowałby się na słynne 8 sekund ciszy, które wstrząsnęły Polską.
Błaszczykowski długo żył nadzieją na udział w mistrzostwach Europy. Nie odebrał mu jej nawet wybuch pandemii COVID-19, przez który turniej został przesunięty o rok. W najmniej spodziewanym momencie pozbawił go jej za to Boniek. Jest tylko jeden trener, który obdarzyłby Błaszczykowskiego takim zaufaniem jak Brzęczek, ale Juergen Klopp nowym selekcjonerem Biało-Czerwonych nie zostanie.
Ktokolwiek przejmie kadrę, będzie miał do wyboru wielu innych pomocników: młodszych, o lepszym zdrowiu, w lepszej formie. Życie nie znosi próżni i kiedy Błaszczykowski spędzał czas u lekarzy i fizjoterapeutów, swoją pozycję w kadrze budowali Krystian Bielik, Kamil Jóźwiak, Michał Karbownik, Jakub Moder, Przemysław Płacheta czy Sebastian Szymański.
To przedstawiciele nowej generacji, których zabranie na mistrzostwa będzie lepszą inwestycją w przyszłość niż powołanie 35-latka będącego już po drugiej stronie rzeki. A przecież liczba miejsc na Euro 2020 jest ograniczona do 23 i tylko 9-10 zajmą pomocnicy. Kamil Grosicki, Grzegorz Krychowiak, Mateusz Klich i Piotr Zieliński nie muszą się martwić o powołanie, a o bilet walczą jeszcze Karol Linetty i Jacek Góralski. Dla Błaszczykowskiego-piłkarza w tym gronie miejsca dziś nie ma.
Los jest okrutny i raz jeszcze, na sam koniec, zadrwił z jednego z najlepszych polskich skrzydłowych w historii. W reprezentacji Błaszczykowski zagrał 108 razy, co daje mu drugie miejsce na liście wszech czasów za Robertem Lewandowskim (116). 31 razy był kapitanem kadry - tylko "Lewy" (55) i Kazimierz Deyna (57) dostąpili tego zaszczytu częściej.
Do wielkich imprez nie miał jednak szczęścia. Z MŚ 2006 i Euro 2008 wykluczyły go urazy. Po Euro 2012 został zapamiętany nie z pięknego gola przeciwko Rosji, tylko z niefortunnej wypowiedzi o biletach, która rezonowała stanowczo za mocno. Z Euro 2016 Polska odpadła po tym, jak nie wykorzystał rzutu karnego i mało kto chce dziś pamiętać, że był najlepszym naszym piłkarzem we Francji.
Na pożegnanie z MŚ 2018 z kolei, nie z własnej winy, stał się jednym z bohaterów farsy, o której mówił cały piłkarski świat. Nie chciał, by jego ostatnim wspomnieniem z dużego turnieju było uczucie wstydu, które paliło go, gdy przy linii bocznej nie doczekał się na "zmianę taktyczną" w meczu z Japonią. Dlatego tak mocno zależało mu na występie w Euro 2020.
XVI Mistrzostwa Europy, na których miał go poprowadzić Brzęczek - zastępujący mu ojca wujek, który zaopiekował się nim po tragedii, która dotknęła go w dzieciństwie, miały być zwieńczeniem jego bogatej kariery i szczęśliwym finałem rodzinnej historii.
Zwolnienie Brzęczka w przededniu turnieju i idący za tym nagły koniec przygody Błaszczykowskiego z kadrą, idealnie wpisuje się w naznaczony pechem reprezentacyjny rozdział jego kariery. Podobnie jak jego ostatni, przerwany przez uraz, występ w drużynie narodowej. W jego przypadku trudno o trafniejszą puentę.
ZOBACZ WIDEO: Jan Tomaszewski komentuje zwolnienie Brzęczka. "Boniek nie wziął pod uwagę jednej rzeczy"