Mourinho jest trenerem Tottenhamu Hotspur od listopada 2019 roku. W pierwszym sezonie pracy w Londynie były trener m.in. Chelsea FC oraz Manchesteru United ponownie wprowadził Koguty na dobrą ścieżkę. W ostatecznym rozrachunku przełożyło się to na 6. miejsce w Premier League i awans do rozgrywek Ligi Europy.
Mimo to Mourinho doszedł do wniosku, że aby osiągnąć coś więcej, Tottenham potrzebuje wzmocnień. Wystosowane na kanwie tego podejścia prośby doświadczonego menadżera zostały wysłuchane przez osoby zarządzające klubem, w tym Daniela Levy'ego. Efekt? Latem Spurs wydali na transfery ponad 100 milionów euro.
Wiele wskazuje na to, że spora kwota, która odpłynęła z konta klubu kilka miesięcy temu, na dobrą sprawę zwiąże ręce Tottenhamowi w pierwszych tygodniach 2021 roku. Źródło tych informacji jest pierwszorzędne. Temat w trakcie konferencji przed meczem z Leeds United poruszył sam Mourinho.
ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. To początek ery Roberta Lewandowskiego? Rok 2020 należał do Polaka!
- Czasy są naprawdę trudne. Klub latem starał się ze wszystkich sił, żeby zbudować dobrą drużynę. Szczerze mówiąc, jeśli w styczniu na rynku transferowym zdarzy się coś korzystnego z naszej perspektywy, będą bardzo zaskoczony - stwierdził dwukrotny triumfator Ligi Mistrzów.
Portugalczyk jednocześnie nie miał zamiaru narzekać na niedobór funduszy i brak wsparcia. Przeciwnie, Mourinho niejako potwierdzając, jak dobrze czuje się w szeregach ekipy z Tottenham Hotspur Stadium, wyjawił swoje spokojne nastawienie do całej sprawy.
- Aktualnie nie poczuwam się do proszenia o cokolwiek - przyznał bez ogródek 57-latek.
Tottenham zajmuje obecnie 7. miejsce w tabeli Premier League. Strata podopiecznych Jose Mourinho do lidera - Liverpoolu - wynosi siedem punktów. Najbliższa okazja na zniwelowanie tej straty to 2 stycznia i wspomniany już wcześniej pojedynek z Leeds United. Początek tego spotkania o godzinie 13:30.
Zobacz także: Premier League: Łukasz Fabiański doznał urazu. West Ham United zaskoczył Everton
Zobacz także:
Premier League. Dziennikarz zachwyca się Janem Bednarkiem. Polak w "11" 2020 roku