Bandycki faul na Bartoszu Kapustce. Cud, że nic mu się nie stało!

Newspix / LUKASZ GROCHALA / CYFRASPORT / Na zdjęciu: kontuzjowany Bartosz Kapustka
Newspix / LUKASZ GROCHALA / CYFRASPORT / Na zdjęciu: kontuzjowany Bartosz Kapustka

Bartosz Kapustka wraca do wysokiej formy po kontuzji kolana, co potwierdził w sobotnim meczu z Lechią Gdańsk (2:0). Niewiele jednak brakło, a bandycki faul Tomasza Makowskiego mógł zakończyć się kolejnym poważnym urazem legionisty.

W doliczonym czasie gry drugiej połowy Bartosz Kapustka i Tomasz Makowski ruszyli do bezpańskiej piłki. Szybszy przy niej był ten pierwszy, a spóźniony pomocnik Lechii nadepnął na postawną nogę legionisty. Sędzia Paweł Gil po obejrzeniu powtórki ukarał lechistę czerwoną kartką, a zawodnik mistrza Polski nie był w stanie kontynuować gry.

Makowski zostawił stempel na piszczelu Kapustki, a staw skokowy 23-latka wygiął się w nienaturalny sposób. Od samego patrzenia mogły przejść ciarki po plecach. To cud, że pomocnikowi Legii nie stało się nic poważnego. Po meczu skontaktowaliśmy się z Kapustką, który przekazał nam, że wstępne oględziny wykluczyły uraz. Szczegółowe badania piłkarz przejdzie jednak dopiero w niedzielę.

- Miałem okazję zobaczyć tę sytuację, bardzo źle to wyglądało. Rozmawiałem z Bartkiem, ma przyłożony lód do piszczela, który jest mocno zbity. Zrobiła się tam wklęsła dziura, ale tak to jest gdy uderzenie jest w to miejsce - przyznał na konferencji prasowej Czesław Michniewicz.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za gol! Ręce same składały się do oklasków

- Mam nadzieję, że nic mu nie jest, bo Bartek rósł z każdym dniem, jego forma szła do góry i łatwo nam się z nim grało - dodał trener Legii. Kapustka faktycznie w ostatnich tygodniach, odkąd Michniewicz przejął mistrza Polski, wyrósł na czołową postać zespołu z Łazienkowskiej 3.

Już teraz słychać pierwsze nieśmiałe głosy mówiące o jego kandydaturze do kadry na Euro 2020. Po meczu z Lechią 14-krotnego reprezentanta Polski pochwalił nawet Zbigniew Boniek. "Kapustka wyglądał lepiej dzisiaj niż na Euro w 2016, a jest na razie tylko na 60/70 procent" - napisał na Twitterze prezes PZPN.

Źródło artykułu: