PKO Ekstraklasa: Legia Warszawa - Lech Poznań. Czesław Michniewicz nie dostał szansy przy Bułgarskiej, czas na zemstę

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz

Kiedyś był uwielbiany przez kibiców Lecha, teraz zrobi wszystko, by zepsuć im humory. Czesław Michniewicz staje po przeciwnej stronie barykady i po raz pierwszy zagra przeciw poznaniakom jako trener Legii Warszawa.

1 czerwca 2004 roku "Kolejorz" zakończył drogę po Puchar Polski porażką 0:1 przy Łazienkowskiej, ale wcześniej wygrał u siebie 2:0 i sięgnął po pierwsze trofeum po 11 latach. To był potężny sukces, bo w stolicy Wielkopolski się wtedy nie przelewało.

- Gramy o chwałę, honor i o coś więcej panowie - o historię tego klubu, o historię dla was, dla każdego - motywował swoich zawodników Czesław Michniewicz, a ci stanęli na wysokości zadania i sprawili sensację.

Drugiej szansy od Lecha nie było

Młody trener miał wtedy zaledwie 34 lata, ale szybko zdobył serca poznańskich kibiców i gdy latem 2006 roku rządy przy Bułgarskiej przejmowała Amica, a nowe władze nie dały mu szansy, trybuny były bardzo niezadowolone (nową drużynę przejął wówczas Franciszek Smuda).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwariowana akcja na wagę 3 pkt.! Najpierw trafił kolegę w pośladki, a potem...

- To chyba jednak był błąd Lecha, bo w tamtym czasie Czesław Michniewicz osiągnął duży sukces ze średnim zespołem. Inna sprawa, że po wejściu Amiki stery objął Franciszek Smuda, który też był bardzo dobrym szkoleniowcem. Dlatego przed najbliższym meczem nie szukałbym podtekstów - powiedział WP SportoweFakty Piotr Świerczewski, który sięgał z "Kolejorzem" po wspomniany Puchar Polski.

Były reprezentant Polski uważa, że Michniewicz może jeszcze wrócić do Lecha. - Dziś jest w Legii, ale nie wiemy co będzie np. za dwa lata. To przecież nie jest 90-letni człowiek, który kończy karierę. Mówimy o wciąż młodym szkoleniowcu, który się rozwija. Obecnie pracuje w Legii i może to traktować jako wielkie wyróżnienie. Zatrudnił go najbogatszy klub w kraju, który oferuje bardzo duże możliwości.

Trofeum wywalczone za darmo

Puchar Polski z 2004 roku obrósł już w Poznaniu legendą - głównie dlatego, że Lech był wtedy bardzo biedny i nikt na niego nie stawiał. Cieszył się jednak olbrzymią sympatią kibiców.

- Ta drużyna nie miała płacone od roku, albo nawet dwóch. Ja przez cały okres gry w Poznaniu otrzymałem równowartość może jednej wypłaty i to w częściach. Czasem dostawaliśmy jakieś pieniądze z wpływów z biletów. Graliśmy dobrze, bo zdecydowana większość zawodników pochodziła z Poznania lub okolic. Tym chłopakom nie zależało na pieniądzach, czuli przywiązanie do barw i to ich niosło. Trudno mi dzisiaj znaleźć drużynę, która miałaby w składzie tak wielu piłkarzy z regionu. Najbliżej jest chyba Warta, ale to i tak mniejsza skala niż tamten Lech - zaznaczył.

Świerczewski pamięta finał sprzed 16 lat także z innego powodu - musiał odpierać ataki pseudokibiców Legii, którzy chcieli zakłócić dekorację "Kolejorza". - Tam nie było bijatyki, jednak kilku łobuzów zaczęło rzucać plastikowymi butelkami. To nie była bojówka. Gdyby zaatakowała nas ta grupa, pewnie zrobiłoby się bardzo groźnie - przyznał.

Po wielu latach Michniewicz stanie po przeciwnej stronie barykady i spróbuje pokonać Lecha. Kto będzie faworytem najbliższego klasyku? - Wydaje mi się, że czeka nas bardzo dobre spotkanie. Lech gra najładniejszą piłkę w Polsce. Szkoda, że stracił kilku zawodników po transferach, ale tak to niestety funkcjonuje. Legia też się odbudowała, więc emocji nie zabraknie. Z racji sympatii do Lecha, choć nie tylko dlatego, stawiam właśnie na poznaniaków. Jeśli nie będą czuli zmęczenia po spotkaniu w Lidze Europy, mają duże szanse na zwycięstwo - zakończył Świerczewski.

Mecz Legia Warszawa - Lech Poznań rozpocznie się w niedzielę o godz. 15.00.

Czytaj także:
PKO Ekstraklasa: Warta Poznań - Legia Warszawa. Beniaminek nie składał protestu, walkowera nie będzie
Liga Europy: Lech Poznań - Standard Liege. Świetny występ i pierwsze zwycięstwo wicemistrza Polski!

Źródło artykułu: