W sierpniu bieżącego roku Iker Casillas oficjalnie ogłosił zakończenie kariery. Ostatni mecz rozegrał jednak pod koniec kwietnia 2019 roku. Kilka dni później na treningu FC Porto doznał zawału serca, po którym pięć dni spędził w szpitalu.
- Miałem szczęście, którego inni nie mieli. Czułem, że tego dnia na pewno umrę, a okoliczności zmusiły mnie do ponownego przemyślenia wszystkich rzeczy - przyznał 40-latek w rozmowie z "ESPN".
Były golkiper zdradził również, kto jako jeden z pierwszych zadzwonił do niego po zawale. - Wiele osób o tym nie wie, ale Jose Mourinho był jedną z pierwszych osób, które do mnie zadzwoniły, aby dowiedzieć się, jak się czuję - wyjawił Casillas.
ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Tomaszewski zachwycony nagrodami Lewandowskiego. "To jeden z najszczęśliwszych dni polskiego futbolu"
Obaj współpracowali ze sobą w Realu Madryt w latach 2010-2013, sięgając po mistrzostwo, Puchar i Superpuchar Hiszpanii. Pod wodzą Portugalczyka Casillas zagrał w 136 spotkaniach, w większości jako kapitan klubu.
Od 2015 r. 167-krotny reprezentant Hiszpanii grał w FC Porto, a jego kariera została nagle przerwana w maju zeszłego roku. - Od tego czasu spotkałem ludzi, których nie widziałem od dawna. Cała ta sytuacja sprawia, że doceniasz małe rzeczy w życiu. Żyjesz bardziej z dnia na dzień, przestajesz być w swoim własnym małym świecie - podkreślił Casillas.
40-latek jest legendą Realu, w którym grał od początku kariery do 2015 roku. Dla "Królewskich" zagrał w 725 meczach, a w historycznej klasyfikacji pod tym względem wyprzedza go jedynie Raul. W czasie kariery zdobył 5 tytułów mistrza Hiszpanii i 3 razy triumfował w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Czytaj też:
-> Liga Narodów. Polska - Włochy. Przewidywany skład Polski. To na nich postawi Jerzy Brzęczek
-> Liga Narodów. Hiszpania - Szwajcaria: wygrana gospodarzy po prezencie od bramkarza