Polski napastnik miał w piątek pomyślnie przejść testy medyczne w Szwajcarii, po czym wrócić do Neapolu na ostatnią turę rozmów. 26-letni napastnik otrzymał propozycję pięcioletniej umowy z AS Roma, a cała operacja ma kosztować około 25 milionów euro. Umowa Milika z Napoli była ważna jeszcze przez rok (więcej TUTAJ).
Tymczasem "La Gazzetta dello Sport" informuje, że klub z Wiecznego Miasta miał zmienić warunki negocjacyjne, czym zdenerwował Aurelio De Laurentiisa, właściciela drużyny z Neapolu. Ten nie zamierza też podarować Milikowi buntu przeciw udziałowi w karnym zgrupowaniu. Kara finansowa miała wynieść około 95 tysięcy euro.
Inne ze źródeł donoszą, że Roma chciałaby zapłacić o 5 milionów euro mniej niż ustalono wcześniej, a do tego dość znacznie zmienione zostały szczegóły związane z bonusami. To sprawiło, że kolejna część negocjacji kontraktowych musiała odbyć się w weekend.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: najpierw gol, a potem salto. Zobacz wyjątkową "cieszynkę"
Napięcie potęguje fakt, że przejściu Polaka do stołecznej ekipy przygląda się Juventus, który bardzo chciałby sprowadzić do siebie Edina Dzeko. Jednak Roma uzależnia ten transfer od tego, czy na Stadio Olimpico uda się sprowadzić Milika. A z tym z kolei wiąże się definitywny koniec starań o porozumienie z Luisem Suarezem, którego przymierza się do Starej Damy.
Dzeko przesiedział na ławce całe spotkanie z Veroną (0:0). Milik nawet jeśli pojawi się w kadrze meczowej na mecz z Parmą, to jego szanse na grę są raczej nikłe. Według włoskich dziennikarzy sprawa może ruszyć z martwego punktu dopiero w poniedziałek.