W oczekiwaniu na decyzje

Pomimo dwóch dni rozmów, jakie z właścicielem klubu, Bogusławem Cupiałem, przeprowadzali trener, dyrektor i prezes - wciąż nie wiadomo co czeka w najbliższym czasie krakowską Wisłę, w której po kompromitującym odpadnięciu z europejskich pucharów do zmian dojdzie na pewno.

Zaraz po przegranym meczu z Levadią Tallinn (0:1) i pożegnaniu się z kwalifikacjami Ligi Mistrzów, do dyspozycji zarządu oddał się trener Maciej Skorża. Przed zespołem był jednak mecz o Superpuchar Polski, a że nikt nie chciał podejmować pochopnych decyzji, które na świeżo naładowane byłyby emocjami, Skorża poprowadził Wisłę w przeciwko Lechowi.

W poniedziałek miała być już znana decyzja odnośnie dalszej pracy tego szkoleniowca w Krakowie. Jego rozmowa z właścicielem Bogusławem Cupiałem trwała jednak do późnych godzin wieczornych, a jedyne na czym można byłoby się opierać, to plotki. A te mówiły, że Skorża miałby rzekomo pozbyć się części współpracowników, a sam dostałby cel obronić mistrzostwo. Na tych warunkach pozostałby w Wiśle.

Ostateczna decyzja Skorży o przyjęciu tego zadania miała być podjęta we wtorek, kiedy to z Cupiałem spotkać miał się prezes Marek Wilczek oraz dyrektor sportowy Jacek Bednarz.

Skorża poprowadził wtorkowy trening zespołu, co jego zwolennicy obrali za dobrą monetę, ale też... ktoś poprowadzić go musiał. Wciąż nie wiadomo bowiem, czy trener oraz wymienieni prezes i dyrektor pozostaną na swoich stanowiskach.

Za każdą z trzech wymienionych osób przemawiają plusy, jak i minusy.

Skorża przejmował Wisłę po sezonie, w którym zajęła ledwie 8. lokatę, po czym wywalczył dwa mistrzostwa z rzędu. Wilczek, jako że jest finansistą, poukładał te sprawy w klubie, a za jego kadencji podpisano ważną umowę z firmą bukmacherską, która została sponsorem strategicznym z planami na długofalową współpracę. Z kolei Bednarz - mimo okrojonych możliwości finansowych - potrafił sprowadzić do klubu kilku ważnych piłkarzy, a jego sztandarowym sukcesem jest bez wątpienia pozyskanie Brazylijczyka Marcelo, za którego Wisła nie zapłaciła ani złotówki. Teraz stoper wyceniany jest na około 2 mln euro.

I właśnie o tą mniej więcej kwotę rozchodzi się teraz w Krakowie, a której po porażce z Levadią Wisła nie zarobi. Właśnie to sprawia, że nad Skorżą, Wilczkiem i Bednarzem pojawiają się czarne chmury, z których wyłaniają się minusy ich pracy.

Dla trenera jest nim kompletny zawód na arenie europejskiej. Bo choć przejście Beitaru i wygranie jednego meczu z Barceloną, to plusy Macieja Skorży, to już odpadnięcie z przeciętnie grającym rok temu Tottenhamem, a zwłaszcza niedawny blamaż z zespołem z Estonii - to dramat.

Prezes Wilczek tak konstruował z kolei wiślacki budżet, że z góry założono dopisanie wspomnianych 2 mln euro - za co najmniej awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej. To mniej więcej tak, jakby każdy Polak grający w "totka" dopisywał do swojej kieszeni trafienie co najmniej "piątki", której później zaczynałoby mu brakować.

Bednarz, przy swoich licznych sukcesach, sprowadził do klubu kilku graczy, którzy niekoniecznie się sprawdzili, a otrzymują niemałe wynagrodzenia. No i wciąż nie może zamknąć sprawy z pozyskaniem bramkarza, którego klub szuka od dwóch lat.

Każdy ma więc na koncie plusy i minusy - i poza wspomnianymi plotkami - trudno mówić o tym jak potoczą się dalsze losy trzech kluczowych postaci w klubie z ulicy Reymonta... podobnie jak i losy trzech zawodników, którzy jeszcze tego lata mogą zostać z Wisły wytransferowani. Paweł Brożek, Marcelo i Radosław Sobolewski to łakome kąski dla niejednego klubu, a każdy z nich może być zdecydowanie łatwiej pozyskany niż jeszcze kilka dni temu.

Na ostateczne decyzje i informacje nie będziemy musieli już zbyt długo czekać, tym bardziej, że w piątek wystartować ma nowy sezon ligowy.

Komentarze (0)