Zespół Chrobrego Głogów prowadził z Koroną Kielce aż do 90. minuty po bramce Michała Ilkowa-Gołąba. Spadkowicza z PKO Ekstraklasy w końcówce spotkania uratował jednak gol samobójczy Kamila Juraszka i mecz zakończył się remisem 1:1. - Ten mecz od początku nie był najlepszy w naszym wykonaniu. Ciężko nam się grało. Graliśmy z naprawdę bardzo dobrym zespołem, który tylko potwierdził swoją dyspozycję z poprzedniego sezonu. Chrobry to dobrze zorganizowana drużyna, sprawiła nam dużo kłopotów i w pewnym sensie obnażyła to, o czym wiedzieliśmy - rozpoczął Maciej Bartoszek.
Trener kielczan próbował trochę usprawiedliwić swoich podopiecznych. - Chyba nikt nie spodziewał się tego, że od pierwszego meczu będziemy wyglądali jak dobrze zgrana i funkcjonująca ekipa. Nie jest to możliwe, żeby przez dwa tygodnie dobrze zgrać zespół. Niektórzy zawodnicy dołączyli jeszcze później. Cieszę się, że nasza każda kolejna zmiana powodowała to, że drużyna cały czas dążyła do bramek, aż w końcu doprowadziliśmy do wyrównania - dodał.
Mocno oberwało się sędziemu oraz jego asystentom. - Myślę, że w tym momencie powinien pojawić się na konferencji prasowej główny sędzia oraz jego asystenci, aby wytłumaczyć się ze swoich decyzji. Nie możemy być ciągle krzywdzeni. Ostatnio zrobiło się tak, że sędzia może karać, krzyczeć na asystentów na ławce, popełniać błędy, tylko konsekwencje z ich pracy nie są wyciągane. Ja wszystko rozumiem, że arbiter jest człowiekiem, ale na litość Boską, ile tak można. W zeszłym sezonie spadliśmy w dużej mierze przez błędy sędziowskie - stwierdził Bartoszek.
ZOBACZ WIDEO: Majdan gratuluje Lewandowskiemu. "Nie jest łatwo wejść na szczyt w dobie Ronaldo, Messiego i Neymara"
Szkoleniowiec złocisto-krwistych ma żal do sędziów, ale swoim piłkarzom podziękował. - Byliśmy cicho, ale nie można zostawić na sucho tego, co się wydarzyło. Mam nadzieję, że odpowiedzialne osoby wezmą się za rozliczanie ich pracy. Gratuluję mojej drużynie. Dla mnie zwyciężyli w tym meczu charakterem. Doprowadziliśmy do strzelenia wyrównującej bramki. Wierzę, że z każdym kolejnym spotkaniem piłkarze będą wyglądali lepiej. Wywozimy punkt z bardzo trudnego terenu - przyznał.
Remis z szacunkiem przyjął również Ivan Djurdjević. - Chcieliśmy dać szansę nowym zawodnikom. Myślę, że w pierwszej połowie kontrolowaliśmy przebieg meczu i to, co działo się na boisku. Zdarzały nam się jednak straty, które przeciwnik mógł wykorzystać, ale dobrze broniliśmy się przed kontratakami. Po zmianie stron zagraliśmy słabiej. Próbowaliśmy realizować założenia, ale przy prowadzeniu 1:0 trzeba wykorzystywać okazje - ocenił trener Chrobrego.
Gospodarze żałowali rzutu karnego, którego zmarnował Ilków-Gołąb. Gdyby doświadczony obrońca trafił do siatki, to w 80. minucie byłoby już 2:0 i Korona raczej by się nie podniosła. - Zwłaszcza po rzucie karnym zabrakło nam spokoju. Wycofaliśmy się i oddaliśmy rywalom inicjatywę. To kosztowało nas stratę gola. Mogliśmy nawet przegrać. W następnych meczach musimy tego unikać, stosować pressing i utrzymywać się przy piłce. Musimy wyciągnąć wnioski. Mamy punkt na początek, od czegoś trzeba zacząć - podsumował Djurdjević.
Zobacz także: PKO Ekstraklasa. Lechia - Raków. Bartosz Kopacz tłumaczy przegraną gdańszczan. "Plany szybko się posypały"
Zobacz także: Fortuna I liga. Arka Gdynia. Co za tydzień w wykonaniu Juliusza Letniowskiego. Takiej passy jeszcze nie miał