Jesteśmy mocni na papierze - rozmowa z Piotrem Pierścionkiem, trenerem Zagłębia Sosnowiec

Już w sobotę, tydzień później niż reszta drużyn, sosnowieckie Zagłębie wyjazdowym meczem z Turem Turek rozpoczyna ligę. Zagłębie na pierwszy rzut oka wydaje się być jednym z faworytów grupy zachodniej. Co na to trener Pierścionek?

Piotr Tafil: To chyba komfortowa sytuacja dla trenera, gdy w II lidze dysponuje składem, który poradziłby sobie w ekstraklasie?

Piotr Pierścionek: Ja dysponuję składem na ekstraklasę?

Tak twierdzi właściciel klubu Krzysztof Szatan.

- Pan Szatan ma prawo do ferowania opinii. Ja natomiast byłbym ostrożniejszy. Jesteśmy mocni na papierze. Nazwiska to nie wszystko, tym bardziej, że w dalszym ciągu nie dotarły do nas certyfikaty Konrada Koźmińskiego i Dżenana Hosicia. Boję się, że przez to obaj mogą nie grać na początku sezonu. Są też inne problemy. Nie obiecam nikomu awansu. Celem jest dobra gra w każdym kolejnym meczu. Liga będzie wyrównana i żadna z drużyn nie obejmie w niej supremacji.

Wraca widmo kontuzji z poprzedniego sezonu.

- Wojtek Białek ma zrosty na nodze, Tomek Szatan po jednym ze sparingów ma podkręconą kostkę, Arek Kłoda dopiero wraca po kontuzji do treningów…

Pamięta pan sezon, w którym Arek Kłoda nie byłby kontuzjowany?

- Arek ma cały czas problemy, ale jak powiedziałem, powoli zaczyna trenować z drużyną, choć pierwsze cztery mecze najprawdopodobniej mu uciekną. Natomiast jest chyba najlepiej przygotowany fizycznie w karierze. Po okresie przygotowawczym wygląda jak kulturysta.

Całe szczęście, że w drużynie został Michał Wróbel, bo trudno byłoby zastąpić Kłodę.

- I tu jest kolejny problem. Michał przeszedł ciężką chorobę, lekarze podejrzewali zapalenie opon mózgowych. Schudł 10 kilo, wygląda teraz jak patyk. Trenuje, ale raczej na pierwsze mecze nie będzie jeszcze gotowy.

Problemy są też z najlepszym strzelcem Zagłębia, Krzyśkiem Myśliwym.

- Katastrofa. Przyznaję, że jestem załamany. Mocno na niego liczyłem, bo to piłkarz, który w formie jest w stanie rozstrzygnąć losy meczu. Z powodu zapalenia płuc przepracował może 15% tego, co reszta chłopaków. Ostatnio trochę z nami trenował, ale teraz znowu jest chory. Do tego doszły problemy osobiste, które sprawiły, że jego kondycja psychiczna jest równie słaba jak fizyczna. Z całym szacunkiem dla tego co Krzysiek zrobił dla Zagłębia - dopóki nie pozałatwia swoich spraw nie może liczyć na miejsce w składzie. Byłoby to nie fair w stosunku do piłkarzy, którzy ciężko przepracowali cały okres przygotowawczy.

Problemy z doświadczonymi piłkarzami, są szansą dla młodzieżowców. Czy młodzi zawodnicy mają szansę wnieść coś do drużyny, czy będą grać, bo tego wymagają przepisy?

- Wierzę, że nie będą odstawali od reszty zespołu. Nie oczekuję od nich tego, by brali na siebie ciężar gry, bo od tego są inni. Problem jest taki, że młodzi piłkarze po jednym, czy dwóch niezłych meczach obrastają w piórka. Na szczęście są teraz w kadrze ludzie, którzy w razie czego będą potrafili sprowadzić ich na ziemię.

Dżenan Hosić, Sławomir Pach i Marcin Lachowski?

- Nie ukrywam, że kiedy wychodzę, to szatnia należy do nich.

Ale opaskę kapitana otrzymał Adam Bensz.

- Powiem tak. Hosić jest szefem defensywy, Pach pomocy, a Lachowski ataku. Wszyscy trzej mają ogromny wpływ na zespół, ale nie chciałem żadnego z nich wyróżniać indywidualnie. Doskonale poradzą sobie nawet bez kapitańskiej opaski. Adam Bensz to tytan pracy, może brakuje mu jeszcze cech przywódczych, ale liczę, że funkcja kapitana wyzwoli w nim dodatkową motywację.

- Zaczynacie ligę tydzień później, niż reszta drużyn. Ten czas pozwolił na zregenerowanie sił po ciężko przepracowany okresie przygotowawczym?

- Liczę na to, że tak. Jestem pewien, że pod względem fizycznym będziemy się prezentować lepiej, niż w poprzednim sezonie. Jeżeli przestaną nas wreszcie prześladować kontuzje i dostaniemy czas na spokojną pracę, to będziemy mocni.

Komentarze (0)