PKO Ekstraklasa. Śląsk Wrocław na zwycięskiej ścieżce. Wisła Kraków została w blokach

PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: piłkarz Wisły Kraków Stefan Savic (w środku) oraz Lubambo Musonda (z lewej) i Waldemar Sobota (z prawej) ze Śląska Wrocław
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: piłkarz Wisły Kraków Stefan Savic (w środku) oraz Lubambo Musonda (z lewej) i Waldemar Sobota (z prawej) ze Śląska Wrocław

W 2. kolejce PKO Ekstraklasy Śląsk pokonał w Krakowie Wisłę (3:1). Bohaterem meczu był Robert Pich, który zdobył dwie bramki i wypracował "11". To drugie zwycięstwo WKS-u w sezonie. Biała Gwiazda po letniej przerwie jeszcze nie wygrała.

Po inaugurującym nowy sezon meczu z Jagiellonią (1:1) Artur Skowronek narzekał na słabą organizację gry i zapowiadał poprawę ataku pozycyjnego, ale w pięć dni nie odmienił swojej drużyny. Nie pomogło nawet 5 zmian w wyjściowym składzie. Przeciwko Śląskowi krakowianie byli równie bezradni co w Białymstoku. A wrocławianie potwierdzili, że ich zwycięstwo z Piastem Gliwice (2:0) w 1. kolejce nie było dziełem przypadku.

WKS oddał Wiśle inicjatywę, ale nie pozwolił jej na nic w ofensywie, a sam wyprowadzał groźne ciosy po przechwytach na połowie gospodarzy. Z pierwszymi próbami Roberta Picha i Lubambo Musondy Mateusz Lis jeszcze sobie poradził, ale w 17. minucie bramkarz Białej Gwiazdy nie miał już nic do powiedzenia.

W tej sytuacji wszyscy zaangażowani w próbę przerwania ataku wiślacy popełnili sabotaż. Najpierw doświadczony Maciej Sadlok dał się minąć długim podaniem jak debiutant. Próbujący naprawić błąd kolegi Rafał Janicki, wślizgiem... zagrał piłkę przed swoje pole karne wprost pod nogi Mateusza Praszelika, którego pozycji nie kontrolował Dawid Szot. Młodzieżowiec Wisły wybrał najgorsze możliwe rozwiązanie i ratował się faulem. Został ukarany żółtą kartką, a "11" pewnym strzałem wykorzystał Pich.

ZOBACZ WIDEO: Liga Mistrzów. Jacek Gmoch pod wrażeniem Roberta Lewandowskiego. "Przeszedł do historii"

Wisła długo nie miała żadnych argumentów w ataku. Ustawiony jako "10" Jakub Błaszczykowski jest u Artura Skowronka wolnym elektronem, ale dublowanie pod swoimi obrońcami Vullneta Bashy i Georgija Żukowa czy na skrzydle Stefana Savicia nie było dobrym pomysłem kapitana. Savić natomiast, z którym w Krakowie wiążą spore nadzieje, kompletnie rozczarował. Był słaby i fizycznie, i piłkarsko.

Jedynym pozytywem w ofensywie Wisły był Yaw Yeboah. Na początku w jego grze więcej było ozdobników, pozy, a mniej konkretów. Ostatecznie to jednak właśnie debiutujący w PKO Ekstraklasy Ghańczyk jako jedyny zmusił Matusa Putnocky'ego do interwencji na linii. W 29. minucie uderzył z 17 metrów, ale zbyt słabo, by zaskoczyć takiego golkipera jak Słowak.

Biała Gwiazda nie była w stanie zagrozić Śląskowi, ale goście zrewanżowali się gospodarzom za prezent z 16. minuty. Sześć minut przed przerwą, po krótko rozegranym rzucie rożnym, Yeboah wstrzelił piłkę przed bramkę wrocławian, gdzie Mariusz Pawelec interweniował głową tak niefortunnie, że wpakował futbolówkę do swojej bramki.

Savić w drugiej połowie dostał od Skowronka tylko 18 minut, ale tuż przed zejściem z boiska mógł zatrzeć złe wrażenie. Austriak ruszył lewym skrzydłem i spod końcowej linii przytomnie wycofał piłkę do Fatosa Beciraja, ale ten "okradł" kolegę z asysty. Njpierw źle przyjął piłkę, a gdy już ją opanował, to zwlekał z uderzeniem i dał ją sobie odebrać w dziecinny sposób.

Becirajowi się nie udało, ale 8 minut później Putnocky'ego sprawdził Sadlok. Obrońca Wisły minął dwóch rywali jak slalomowe tyczki i huknął lewą nogą pod poprzeczkę, ale bramkarz Śląska błysnął refleksem. Wisła poczuła w tym momencie, że może ugrać coś więcej, a goście tylko na to czekali.

Kwadrans przed końcowym gwizdkiem przeprowadzili podręcznikowy kontratak i trzema zagraniami przedostali się w pole karne gospodarzy. W końcowym fragmencie akcji Praszelik uruchomił prostopadłym Picha, który minął Lisa i posłał piłkę do pustej bramki. Słowak świetnie czuł się w Krakowie i w 85. minucie zarobił dla Śląska rzut karny. Ograł Klemenza, który przystawił stempel do jego stopy, a "11" na gola zamienił Waldemar Sobota.

Śląsk przed startem sezonu ligowego niespodziewanie odpadł z Pucharu Polski z I-ligowym Łódzkim Klubem Sportowy, ale po dwóch kolejkach PKO Ekstraklasy ma na koncie komplet punktów, który zgarnął w pełni zasłużenie. Wisła natomiast na starcie sezonu 2020/21 została w blokach. Najpierw z Pucharu Polski wyeliminował ją III-ligowym KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, a w dwóch pierwszych ligowych meczach zaprezentowała się źle i ma na koncie tylko jeden punkt.

Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 1:3 (1:1)
0:1 - Pich (k.) 17'
1:1 - Pawelec (sam.) 40'
1:2 - Pich 75'
1:3 - Sobota (k.) 85'

Składy:

Wisła: Mateusz Lis - Dawid Szot, Lukas Klemenz, Rafał Janicki, Maciej Sadlok - Georgij Żukow, Vullnet Basha - Yaw Yeboah (73' Jean Carlos Silva), Jakub Błaszczykowski, Stefan Savić - Fatos Beciraj.

Śląsk: Matus Putnocky - Piotr Celeban, Israel Puerto, Wojciech Golla, Mariusz Pawelec - Jakub Łabojko, Waldemar Sobota - Lubambo Musonda (58' Piotr Samiec-Talar), Mateusz Praszelik (84' Maciej Pałaszewski), Robert Pich (90+2' Przemysław Bargiel) - Fabian Piasecki (57' Mathieu Scalet).
 
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

Żółte kartki: Szot (Wisła) oraz Puerto, Celeban (Śląsk).

Źródło artykułu: