Liga Mistrzów. Olympique Lyon - Bayern Monachium. Manuel Arboleda: Z "Lewym" nie mogliśmy na siebie patrzeć

PAP / Adam Ciereszko / Na zdjęciu: Robert Lewandowski (w barwach BVB) i Manuel Arboleda (w barwach Lecha)
PAP / Adam Ciereszko / Na zdjęciu: Robert Lewandowski (w barwach BVB) i Manuel Arboleda (w barwach Lecha)

- Trochę się pokopaliśmy, ale obaj na tym skorzystaliśmy - Manuel Arboleda wspomina wspólne treningi z Robertem Lewandowskim w Lechu Poznań. Kolumbijczyk miał się nie cackać z kapitanem reprezentacji Polski.

Manuel Arboleda szybko wziął w obroty chłopaka z drugiej ligi. Robert Lewandowski ze Znicza Pruszków trafił do Lecha, a tam czekał na niego Kolumbijczyk, jeden z najtwardszych obrońców ligi. Trener Franciszek Smuda się uparł. Wymyślił sobie, że Arboleda ma Lewandowskiego dociskać na treningach. Bez taryfy ulgowej, ostrzej niż w meczu. - Smuda zawsze dobierał nas w parę. Ja broniłem, "Lewy" atakował - opowiada nam były zawodnik Lecha Poznań. - Po kilkunastu treningach nie mogliśmy już na siebie patrzeć. Pytałem trenera: "mogę być w końcu z kimś innym?" A Smuda się śmiał. "Manu, idź na Lewego, nie marudź" - ciągle powtarzał. I dodawał: "dzięki temu będziesz najlepszym obrońcą w Polsce, a Robert najlepszym napastnikiem" - wspomina ze śmiechem Arboleda.

Z Lewandowskim na ostro

Coś w tym faktycznie było. W latach 2008-10 Lech Poznań zdominował krajowe rozgrywki. Wygrał Puchar Polski, Superpuchar i mistrzostwo. Arboleda nie miał sobie równych w defensywie, był nieustępliwym graczem, nielubianym przez napastników. Czasem nawet mocno przesadzał, tak jak w pamiętnej sytuacji z Euzebiuszem Smolarkiem.

Lewandowski hartował się na koledze z zespołu. Akurat takich wrażeń Arboleda oszczędził obecnemu kapitanowi kadry, ale wspólne ćwiczenia przyniosły efekty. Lewandowski szybko wyrósł na lidera ataku Lecha. W drugim sezonie został królem strzelców ekstraklasy i odszedł do Borussii Dortmund. Po dziesięciu latach uznawany jest za najlepszą "9" na świecie. W środę powalczy z Bayernem Monachium o awans do finału Ligi Mistrzów.

ZOBACZ WIDEO: Damian Kądzior szczerze o Robercie Lewandowskim. "To najlepszy piłkarz na świecie"

Arboleda twierdzi, że Lewandowski dalej przypomina mu tamtego chudego chłopaka z Lecha. - Oczywiście przypakował, nabrał muskulatury. Ale z piłką? Wszystko robi tak samo! Jest silny na nogach, ma dobrą zastawkę. Już w Lechu super zasłaniał piłkę. Nie mogłem mu jej zabrać, a byłem przecież silniejszy. Jeżeli chodzi o resztę, czyli wykończenie akcji, zmysł do strzelania goli - zupełnie jakbym go widział na treningach w Poznaniu. Wiedziałem, że wyrośnie z niego kawał piłkarza - komentuje Kolumbijczyk.

Starcia Arboledy z Lewandowskim były ostre. Franciszek Smuda nie gwizdał fauli. Kazał zawodnikom "gryźć" się po nogach, szarpać. - O to właśnie Smudzie chodziło - żeby mecze były dla nas łatwiejsze od treningów - kontynuuje były zawodnik. - "Lewy" się nie obrażał, jak dostał po nogach. Choć starałem się go bardzo nie faulować - puszcza oko. - Smuda dobrze to wymyślił. Trochę się pokopaliśmy, ale obaj na tym skorzystaliśmy. "Lewy" dziś praktycznie nie traci piłek. Jest niesamowity. A ja byłem wtedy najlepszym obrońcą w Polsce. Przynajmniej tak mi mówili - uśmiecha się.

Najcenniejszy kogut

Arboleda po karierze wrócił do Kolumbii, prowadzi kilka biznesów. Ma swoją firmę, hotel czy ranczo z bydłem. - Kocham Polskę, chętnie wrócę do was w odwiedziny - przypomina kilka razy. I przy okazji prostuje jedną historię. - To nieprawda, że hoduję koguty do walk. Mam fermę, a na niej krowy, konie czy ryby. Koguty też, ale do późniejszego zjedzenia. Te do walk przygotowuje mój kolega. Ja mu trochę pomagam. Promuje ten biznes swoim nazwiskiem, bo jestem w Kolumbii trochę popularniejszy od niego - wyjaśnia.

W środę zobaczy, jak spisze się jego kolega z szatni. - W żartach mogę powiedzieć, że wyhodowałem jednego koguta, który powalczy o finał LM. Trzymam kciuki za "Lewego" i mam nadzieję, że wygrają ten puchar - kończy Arboleda. Bayern Monachium zagra z Olympique Lyon o godzinie 21.

PKO Ekstraklasa. Mateusz Juroszek: Nie możemy stać w miejscu
Liga Mistrzów. RB Lipsk - Paris Saint-Germain. Pini Zahavi - superagent gwiazd

Źródło artykułu: