Maroko to jeden z ulubionych wakacyjnych kierunków Polaków, ale wygląda na to, że szybko nie wrócimy tam na urlop. Rząd w ogóle nie wspomina o powrocie masowej turystyki i wszystko wskazuje na to, że w tym roku może to nie nastąpić.
Afrykański kraj zmaga się z gwałtownym wzrostem zakażeń. 12 sierpnia padł rekord - odnotowano aż 1499 nowych przypadków. W Maroku trwa stan wyjątkowy.
Mimo tak fatalnej sytuacji w piątek - w oparach absurdu - rozgrywki wznawia marokańska ekstraklasa. W Ittihad Tanger zakażonych jest aż 26 członków drużyny. Nikt jednak nie zdecydował się odwołać meczu, a zespół nawet nie musi przechodzić kwarantanny. Brzmi to jak ponury żart, ale w piątkowy wieczór (godz. 23) Ittihad zagra na wyjeździe z Khouribga.
Stan wyjątkowy
Maroko odnotowało jak do tej pory blisko 37 tys. przypadków zakażenia koronawirusem. Śmierć poniosło 556 osób. 20 marca rząd zdecydował się wprowadzić stan wyjątkowy i ma on obowiązywać do 10 września. W zależności od sytuacji epidemicznej czasowo zamykane są zagrożone prowincje lub regiony (aktualnie zamkniętych jest 8 miast). Noszenie maseczek w przestrzeni publicznej jest obowiązkowe w całym kraju. Za jej brak można trafić nawet do więzienia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalna sztuczka Lewandowskiego na treningu Bayernu!
Maroko nadal nie wpuszcza do swojego kraju obcokrajowców, chociaż 15 lipca nastąpiło częściowe otwarcie granic. Jednak tylko dla Marokańczyków oraz cudzoziemców będących rezydentami.
Wobec kiepskiej sytuacji ekonomicznej rząd zdecydował się pod koniec czerwca zluzować część obostrzeń. Kawiarnie i restauracje znów są otwarte, ale tylko 50 proc. miejsc może być zajętych. Otwarto centra handlowe, a także hale sportowe. Nadal zamknięte są muzea, kina, teatry i publiczne baseny, a zakaz zgromadzeń dotyczący również wesel i pogrzebów.
Zluzowanie obostrzeń mocno odbiło się na sytuacji koronawirusowej. Już w lipcu był zauważalny wzrost, ale ostatnie dni są rekordowe. Słupki dziennych przypadków przekraczają już 1000.
Zmuszeni do gry
Pomimo coraz gorszych statystyk koronawirusa w Maroku, nie zdecydowano się na odwołanie restartu miejscowej ligi. O fatalnej sytuacji w Ittihad Tanger poinformował Związek Trenerów Zawodowych Hiszpanii "Sienpre".
"Federacja Maroka powiedziała trenerowi Ittihad Tanger, że jego drużyna, w której jest 26 zakażonych, musi grać w najbliższych dniach. Bez kwarantanny" - napisano. Podano również, że hiszpański szkoleniowiec marokańskiego klubu Juan Pedro Benali przyjmuje odpowiednie leki, "by choroba nie postępowała".
Związek dodał, że Benali "przeżywa najtrudniejsze chwile swojej sportowej kariery". Prosi, aby marokańska federacja nie zmuszała jego zespołu do gry. Nikt jednak nie posłuchał.
W piątek wieczorem Ittihad Tanger zagra na wyjeździe ligowy mecz. Jest nie tylko w trudnej sytuacji kadrowej, ale i w ligowej tabeli. Zajmuje przedostatnie miejsce i jeśli zakończy na nim sezon, spadnie o klasę rozgrywkową.
Zobacz także: Nowa Zelandia. Wygrali z koronawirusem i w końcu zaplanowali rozgrywki