Peru nie radzi sobie z pandemią koronawiusa, chociaż władze bardzo szybko podjęły decyzję o lockdownie. Już 15 marca kraj zamknął się na cztery spusty. Ograniczenia w poruszaniu się i surowe restrykcje nie pomogły. Peru ma blisko 430 tys. potwierdzonych zakażeń (stan na 04.08), co daje mu siódme miejsce pod względem wykrytych przypadków na świecie.
Mimo bardzo poważnej sytuacji w kraju, gdzie brakuje lekarzy i miejsc w szpitalach, władze ligi postanowiły, że w najbliższy weekend nastąpi restart piłkarskiej ekstraklasy. Za bazę wybrano stolicę kraju - Limę, gdzie odbędą się wszystkie mecze.
Zakażeni piłkarze, ostra krytyka
Nie wszyscy jeszcze dotarli do Limy. Kilku zawodników Sport Huancayo uzyskało pozytywny wynik testu na koronawirusa, co uniemożliwiło drużynie przybycie do stolicy. - Zrobiliśmy szybkie testy i w kilku przypadkach okazały się one pozytywne. Teraz musimy przejść testy molekularne, aby wykluczyć bądź potwierdzić infekcje - powiedział Giancarlo Carmona, obrońca zespołu Huancano, w programie "Las Voces del Futbol".
Sytuacja wydaje się być poważna. Drużyna zawiesiła wszystkie treningi, ponieważ prawdopodobieństwo zakażeń jest duże. Zespół ćwiczył już na pełnych obrotach i na zajęciach dochodziło do kontaktów podczas gierek treningowych. Wirus mógł zatem przemieszczać się pomiędzy piłkarzami.
Wściekły na sytuację w Sport Huancayo jest Víctor Villavicencio, dyrektor generalny League 1. - Jeśli w klubie pojawi się 7 lub 8 zakażonych, to jest to niewątpliwie spowodowane naruszeniem protokołów - grzmiał w rozmowie z "Ovacion".
Ustalono specjalny protokół medyczny. Piłkarzom bardzo często sprawdza się temperaturę, są wydzielone specjalne strefy. Maseczki - zanim nie wyjdzie się na boisko - są obowiązkowe. W większości zespołów nie odnotowano żadnego przypadku zakażenia. - Pomimo kwarantanny, kiedy mieliśmy tylko wirtualny trening, zawodnicy wiedzieli, jak dbać o siebie. Pogratulowałem im tego, bo kiedy zrobiliśmy testy, żaden nie wypadł pozytywnie - powiedział trener Atletico Grau, Rafo Castillo.
W weekend mają zostać rozegrane pierwsze oficjalne mecze po pięciomiesięcznej przerwie. Dotychczas udało się rozegrać sześć kolejek. Liderem jest drużyna Alianza Iniversidad, która zgromadziła 16 punktów.
Komunikat polskiego MSZ, sytuacja w Peru jest fatalna
Mimo pozytywnych informacji o restarcie ligi peruwiańskiej, w kraju sytuacja wygląda dramatycznie. "Peru jest jednym z krajów najbardziej dotkniętych pandemią COVID-19. Obowiązuje stan zagrożenia epidemicznego - do 7 września 2020 r." - czytamy na stronie polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Niechlubny rekord zakażeń padł 31 maja, gdy odnotowano 8805 przypadków. Ale w ostatnich dniach znów znacząco wzrosła liczba zakażeń. Przekraczała nawet 7 tys. przypadków dziennie.
Peru, gdzie mieszka około 33 mln ludzi, jest też jednym z najbiedniejszych krajów w Ameryce Południowej. Tylko w stolicy kraju - gdzie ma odbyć się restart ligi - pracę straciła połowa ludzi, a szacuje się, że 70 proc. pracuje na czarno. Jest to często handel uliczny i zachowanie środków ostrożności jest praktycznie niemożliwe.
Szpitale w Peru są przepełnione. Ludzie koczują na korytarzach, a nawet przed placówkami medycznymi. W całym kraju dostępnych jest ponad półtora tysiąca łóżek z respiratorami, ale prawie wszystkie są już zajęte.
- Sytuacja w naszym szpitalu jest przytłaczająca. Mimo wysiłków personelu medycznego, jesteśmy na wykończeniu. Przegrywamy walkę z koronawirusem - przyznaje Victor Espiritu, dyrektor szpitala w Huanuco, cytowany przez tvn24.pl.
Szacuje się, że w Peru jest dużo więcej zakażonych niż wskazują na to oficjalne liczby. Brakuje jednak testów, żeby móc przebadać wszystkie osoby, które mają objawy koronawirusa.
Zobacz także: Koronawirus. Bali wpuści turystów, ale liga wciąż zawieszona
Zobacz także: Koronawirus. Dramatyczna sytuacja w Kolumbii, mecze przełożone na październik