Najbliżsi piłkarzy i trenerów Lechii Gdańsk nie obejrzą finału Totolotek Puchar Polski (piątek, 24 lipca, godz. 20, stadion w Lublinie, mecz między Cracovia, a Lechią - przyp. red.). Klub z Trójmiasta oficjalnie poinformował, że autobus, w którym oprócz rodzin zawodników jechali również pracownicy i współpracownicy klubu, zawrócił. Taką decyzję podjęto w związku z zagrożeniem epidemiologicznym.
"Powodem takiej decyzji była telefoniczna informacja przekazana jednemu z podróżujących przez sanepid. Osoba ta została poinformowana, że 9 dni wcześniej miała kontakt z osobą, u której następnie stwierdzono COVID-19" - można przeczytać w oficjalnym komunikacie klubowym.
Lechia tłumaczy, że pracownik sanepidu po przeprowadzeniu wywiadu telefonicznego uznał, że ryzyko zakażenia było minimalne i nie skierował tej osoby na kwarantannę. - Sanepid potwierdził, że wszystkie osoby znajdujące się w autokarze mogą kontynuować podróż i zasiąść na trybunach Areny Lublin podczas finału Pucharu Polski - poinformował klub z Gdańska.
Mimo to zarząd Lechii postanowił o tym, że autokar zawróci. A podróżujący nie pojawią się na trybunach podczas finału Pucharu Polski: "dla absolutnej pewności bezpieczeństwa zawodników i kibiców - wszystkie osoby podróżujące tym autokarem wróciły do domów".
Komunikat rozwiewa również wątpliwości w sprawie możliwego zakażenia piłkarzy Lechii. - Jednocześnie podkreślamy, że osoba, która miała styczność z osobą zakażoną, nie miała bezpośredniego kontaktu z piłkarzami - taką informację umieszczono w komunikacie.
Czytaj także: Puchar Polski. Lechia Gdańsk. Tomasz Makowski: Cracovia faworytem >>
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Ośrodek Legia Training Center oficjalnie otwarty. Obiekt robi wrażenie!