Górnik Zabrze wygrał w Gdyni z Arką 2:1. - Było to bardzo trudne spotkanie, o którym świadczy historia. Ostatni raz wygraliśmy tu 38 lat temu i to tylko pokazuje, jakie to są ciężkie mecze. Takie zwycięstwo cieszy. Jeśli chodzi o przebieg gry, ciekawsza była pierwsza połowa. Druga była szarpana, obydwa zespoły dążyły do wygranej, ale brakowało płynności - powiedział Marcin Brosz, trener zabrzan.
Zespół ze Śląska walczy o dziewiąte miejsce w tabeli. - Mamy ambicje, by do każdego meczu być przygotowani najlepiej jak potrafimy i wygrywać, nie zawsze nam to wychodzi. Wychodząc na mecz chcemy mieć pomysł i go realizować, najważniejsze są trzy punkty i o nie walczymy - podkreślił trener.
Gola na 2:1 strzelił Alasana Manneh, który wcześniej był bliski asysty. - Możemy o nim mówić w samych superlatywach. On reguluje tempo gry, zmienia jej ciężar, ale w ostatnim meczu po jego strzale gola strzelił Igor Angulo, teraz zdobył bezpośrednią bramkę. On jest z 1998 rocznika i nie ma dużego doświadczenia boiskowego. On je zbiera u nas, ale widać że gra w podstawowym składzie i w reprezentacji przynoszą u niego efekty. On się rozwija, przy nim nasz zespół - skomplementował Marcin Brosz.
Piłkarze z Zabrza mieli świadomość, że nie rozegrali wielkiego spotkania w Gdyni. - Nie był to piękny mecz do oglądania, do grania też bo był szarpany, było w nim dużo walki. Mnie cieszy, że zdobyliśmy trzy punkty. Obie drużyny chciały wygrać, nam się udało i bardzo się z tego cieszę - ocenił Paweł Bochniewicz, obrońca Górnika.
Czytaj także:
Zagłębie rozprawiło się z Wisłą
Nafciarze wzięli odwet na Koronie
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny samobój z polskiej ligi