Mogło się wydawać, że ze względu na to że wtorkowy mecz był ostatnim Arki w Gdyni w PKO Ekstraklasie po czterech latach gry tej drużyny w najwyższej klasie rozgrywkowej, żółto-niebiescy będą chcieli zdominować rywala i dać kibicom jeszcze nieco radości w tym smutnym sezonie. Tak jednak nie było.
Co prawda Arka od początku częściej utrzymywała się przy piłce, jednak co z tego skoro nie szły za tym konkrety? W całej pierwszej połowie piłkarze Ireneusza Mamrota oddali tylko jeden celny strzał, którego autorem był Adam Danch. Górnik pomimo braku Jesusa Jimeneza i Igora Angulo grał dużo mądrzej.
W 13. minucie spotkania błąd popełnił Frederik Helstrup, który wprost idealnie wystawił piłkę Michałowi Kojowi. Ten posłał bombę w kierunku bramki i Pavels Steinbors nie miał żadnych szans! Aż można było się zdziwić, że był to pierwszy gol Koja w lidze od 19 lutego 2018 roku. Po tej bramce przez kilka lat będzie się o Koju mówić, że "potrafi uderzyć".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny samobój z polskiej ligi
Do przerwy zdecydowanie brakowało akcji ofensywnych i akcji bramkowych z obu stron. Górnik kontrolował sytuację na boisku, a Arka błądziła długimi momentami jak dziecko we mgle. Gdynianie musieli liczyć na przełamanie po przerwie i trener Mamrot dokonał dwóch zmian przed drugą połową.
Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Przez pierwszych 10 minut drugiej połowy, gdynianie praktycznie nie schodzili z połowy rywala. Arka wprost siadła na Górniku i szybko to udokumentowała! Po rzucie rożnym bitym przez Michała Nalepę, gola głową strzelił przeżywający swoją kolejną młodość Marcus Vinicius da Silva.
Arka grała bardzo dobrze i dążyła do drugiego gola, jednak mogła stracić bramkę! Po tym jak mocno rzut wolny bił Alasana Manneh, piłkę uderzył Giorgos Giakoumakis . Ta odbiła się od Steinborsa, ale wróciła do Greka, który odbił ją do bramki! Sędzia Bartosz Frankowski długo czekał na wideoweryfikację, a sędziowie VAR dopatrzyli się kilkucentymetrowego spalonego.
W porównaniu do pierwszej połowy, w drugiej role na boisku się odwróciły. Przeważała Arka, Górnik częściej błądził po boisku. Na osiem minut przed końcem spotkania, kolejną bramkę z dystansu zdobyli jednak zabrzanie! Tym razem świetny strzał oddał Alasana Manneh, dobijając tym samym rywala. Arka przegrała z Górnikiem 1:2, najbliższy mecz PKO Ekstraklasy w Gdyni najwcześniej za 13 miesięcy.
Arka Gdynia - Górnik Zabrze 1:2 (0:1)
0:1 - Michał Koj 13'
1:1 - Marcus Vinicius da Silva 48'
1:2 - Alasana Manneh 82'
Składy:
Arka Gdynia: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Adam Danch, Frederik Helstrup (64' Luka Marić), Adam Marciniak - Michał Kopczyński, Michał Nalepa - Marcus Vinicius da Silva, Dawid Markiewicz (46' Rafał Siemaszko), Jakub Wawszczyk (46' Kamil Antonik) - Maciej Jankowski.
Górnik Zabrze: Martin Chudy - Stavros Vassilantonopoulos, Aleksander Paluszek, Paweł Bochniewicz, Michał Koj - Erik Jirka, Daniel Ściślak (79' Erik Janza), Alasana Manneh, Adam Ryczkowski (51' Jesus Jimenez) - Piotr Krawczyk (66' Roman Prochazka), Giorgos Giakoumakis.
Żółte kartki: Zbozień (Arka), Paluszek (Górnik).
Czerwona kartka: Paluszek (Górnik) / za drugą żółtą.
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).
Czytaj także:
Zagłębie rozprawiło się z Wisłą
Nafciarze wzięli odwet na Koronie