Przez cały okres przygotowawczy Motor szlifował formę z myślą o występach w II lidze i rozgrywał mecze sparingowe z niżej notowanymi drużynami. Również transfery były przeprowadzane pod kątem gry właśnie w tej klasie, gdyż trudno uznać m.in. sprowadzenie Wojciecha Białka z Avii Świdnik za transfer na miarę I ligi.
W czwartek PZPN przywrócił lubelską drużynę na zaplecze ekstraklasy, co pod względem sportowym może okazać się dla Motoru przepaścią nie do przeskoczenia. - Na razie musimy wszystko skompletować, bo przygotowania były prowadzone pod kątem gry w II lidze. Zobaczymy, jak to wszystko się poukłada. Bardzo ważny będzie start. Jeżeli zaskoczy, to myślę, że będzie dobrze. Może to doświadczenie, które nabyliśmy w dwóch poprzednich sezonach zaprocentuje i nie popełnimy aż tylu rażących i głupich błędów, po których traciliśmy bramki, bo zazwyczaj każdy indywidualny błąd kończył się bramką dla rywala. Jeśli wyciągniemy z tego wnioski, to będzie lepiej - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl przyznaje Przemysław Żmuda.
W letniej przerwie 24-letni pomocnik szukał nowego klubu. Przebywał na testach w Górniku Łęczna, mówiło się o zainteresowaniu Wisły Płock, jednak ostatecznie pozostał w Lublinie i nadal będzie miał możliwość gry na zapleczu ekstraklasy. - Jestem to dla nas ogromne zaskoczenie, ale przyznam, że też duża satysfakcja, gdyż po zakończeniu tamtego sezonu szukałem drużyny, żeby nadal grać w tej klasie rozgrywkowej. Nie udało się znaleźć nic odpowiedniego. Troszeczkę pomogło szczęście i mogę nadal grać w I lidze - nie ukrywa zadowolenia Żmuda.