Tak grający Raków Częstochowa nie ma prawa myśleć o mistrzostwie Polski. Sukcesem będzie sam awans do europejskich pucharów. W sobotnie popołudnie podopiecznych Marka Papszuna stać było tylko na jednego gola w meczu z GKS-em Katowice, którego zresztą podarował im bramkarz Dawid Kudła.
Udowodnił, że trochę brakuje mu do Manuela Neuera w kwestii rozegrania piłki. Strata we własnym polu karnym zakończyła się golem na 1:1, natomiast reakcja beniaminka była rewelacyjna.
W 65. minucie efektownie środkiem ruszył Mateusz Kowalczyk, przechytrzył Gustava Berggrena i mocnym strzałem lewą nogą pokonał Kacpra Trelowskiego. Przyjezdnych nie podłamała nawet sytuacja sprzed chwili, gdy bramkarz Rakowa w dobrym stylu obronił strzał Arkadiusza Jędrycha z rzutu karnego. Goście poszli za ciosem i wywieźli pełną pulę spod Jasnej Góry.
Oczywiście nie musiało tak być, bo w końcówce Raków mocno przycisnął. Była szansa Jesusa Diaza, kiedy kapitalnie bronił Kudła, parę razy kotłowało się w polu karnym. Z drugiej strony spotkanie mógł "zamknąć" Sebastian Milewski, ale zachował się fatalnie w sytuacji sam na sam z Trelowskim.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To był spektakularny powrót gwiazdy
Natomiast w przekroju całego spotkania trudno powiedzieć, by wygrana GKS-u była niezasłużona. Beniaminek zaprezentował się kapitalnie na terenie Rakowa.
W pierwszej połowie GKS był zespołem wyraźnie lepszym. Piłkarze Rakowa atakowali dość ospale, praktycznie nie zagrażali bramce strzeżonej przez Kudłę.
Wprawdzie początkowo Raków miał delikatną przewagę, ale trwało to raptem kilka minut. Później do głosu doszli goście i udokumentowali to zdobyciem bramki. Sebastian Bergier zaskoczył Trelowskiego strzałem przy bliższym słupku. Było jeszcze parę szans dla GKS-u, natomiast dwukrotnie rywale blokowali uderzenia na wślizgu.
To była bardzo wolna gra, co rzecz jasna było niewystarczające na dobrze zorganizowany zespół beniaminka. Trzeba było czegoś ekstra, jakiegoś momentu przyspieszenia, błysku. A tego brakowało. Tak naprawdę ciężko było stwierdzić, która drużyna gra o mistrzostwo, a dla której jest to pierwszy od bardzo dawna sezon w Ekstraklasie.
Po przerwie padł ten dość przypadkowy gol dla Rakowa, ale później wszystko niejako wróciło do normy. Katowiczanie skupili się na defensywie i szukali swoich okazji do kontrataków, a Raków raczej bił głową w mur.
Raków Częstochowa - GKS Katowice 1:2 (0:1)
0:1 Sebastian Bergier 19'
1:1 Ivi Lopez 54'
1:2 Mateusz Kowalczyk 65'
Składy:
Raków: Kacper Trelowski - Fran Tudor, Peter Barath (46' Srdjan Plavsić), Zoran Arsenić, Milan Rundić (86' Matej Rodin), Jean Carlos Silva - Ivi Lopez (75' Leonardo Rocha), Gustav Berggren, Władysław Koczerhin, Adriano Amorim (72' Jesus Diaz) - Jonatan Braut Brunes (75' Patryk Makuch).
GKS: Dawid Kudła - Marcin Wasielewski (90' Mateusz Marzec), Alan Czerwiński (73' Aleksander Komor), Arkadiusz Jędrych, Marten Kuusk, Borja Galan - Adrian Błąd (90' Sebastian Milewski), Mateusz Kowalczyk, Oskar Repka, Bartosz Nowak - Sebastian Bergier (73' Filip Szymczak).
Żółte kartki: Plavsić (Raków) oraz Kowalczyk, Repka (GKS).
Sędzia: Wojciech Myć (Lublin).
To skąd ma być na transfery ??? A jakość gry ??? Teraz wiecie czemu nikt się po niego nie Czytaj całość