Premier League. Manchester City - Arsenal. Spokojna wygrana gospodarzy, bramkarz uratował od blamażu

Getty Images / Laurence Griffiths / Na zdjęciu: radość piłkarzy Manchesteru City
Getty Images / Laurence Griffiths / Na zdjęciu: radość piłkarzy Manchesteru City

W drugim zaległym meczu 28. kolejki Premier League Manchester City pokonał Arsenal 3:0. Gdyby nie Bernd Leno, gospodarze mogliby wygrać wyżej. Goście kończyli mecz w 10 po czerwonej kartce dla Davida Luiza, który był ich najsłabszym ogniwem.

Manchester City chce przypieczętować wicemistrzostwo Anglii i przygotować się dobrze do rewanżu w 1/8 finału Ligi Mistrzów z Realem Madryt, który odbędzie się w sierpniu. Z kolei Arsenal ma szansę jeszcze powalczyć o Ligę Europy. Faworytem byli "The Citizens", ale "Kanonierzy" nie przegrali jeszcze w tym roku, więc szykowało się arcyciekawe spotkanie.

Pierwszy bliski zdobycia bramki był Arsenal już na samym początku meczu. Eddie Nketiah był w sytuacji sam na sam, ale przy długiej piłce od Bernda Leno spalił akcję. Chwilę wcześniej Kevin De Bruyne uderzył z rzutu wolnego i fenomenalną interwencją popisał się bramkarz gości.

Do 25. minuty Arsenal musiał wykorzystać dwie zmiany. Kontuzji nabawili się Granit Xhaka i Pablo Mari. Padały ostrzeżenia, że gracze z Londynu mogą być bardziej podatni na urazy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: perfekcyjnie wykonał rzut wolny. Bramkarz bohaterem!

Oba zespoły bardzo dużo biegały, mocno wykorzystywały skrzydła. Dwoił się i troił de Bruyne. Arsenal po 30. minucie został mocno przyciśnięty. Wyśmienite sytuacje mieli Raheem Sterling, David Silva i Riyad Mahrez, ale na posterunku stał Bernd Leno i każdy strzał świetnie bronił. Dopiero w doliczonym czasie gry Sterling dał prowadzenie mocnym strzałem z woleja z kilku metrów. To była pierwsza bramka na boiskach Premier League od 100 dni.

Drugą połowę lepiej rozpoczęli gospodarze. Rzut karny po faulu na Mahrezie pewnie wykorzystał De Bruyne, a David Luiz dostał czerwoną kartkę za bezsensowne potrącenie Algierczyka. Od tego momentu "The Citizens" mieli naprawdę dużo swobody w operowaniu piłką, Arsenal bardzo mocno się wycofał.

Manchester City podawał i grał tak, jakby ten mecz toczył się na konsoli. Rozgrywał z ogromną lekkością, Arsenal był jak dzieci zagubione we mgle. Szansę na swojego drugiego gola w 68. minucie miał De Bruyne, ale uderzenie z ostrego kąta obronił Leno. Niemiec zatrzymał też swojego kolegę z reprezentacji, Ilkaya Gundogana.

W końcówce doszło do mrożącej krew w żyłach sytuacji. Ederson zderzył się z Erikiem Garcią, a młody Hiszpan padł na murawę jak rażony piorunem. Przez chwilę w ogóle się nie ruszał, natychmiast podbiegli lekarze, musieli mu podać tlen. Obrońca gospodarzy został zniesiony z boiska na noszach po prawie dziesięciu minutach.

W doliczonym czasie gry Phil Foden podwyższył prowadzenie. Dobił strzał Sergio Aguero, który zatrzymał się na słupku. Później uderzali Bernardo Silva i znów Aguero, ale nie trafiali do bramki. Arsenal nie oddał celnego strzału w tym meczu.

Manchester City wygrał pewnie, ale mógł zdecydowanie wyżej. "Obywatele" umocnili się na pozycji wicelidera Premier League. Z kolei Arsenal nie przegonił Tottenhamu Hotspur.

Manchester City - Arsenal FC 3:0 (1:0)
1:0 - Raheem Sterling 45+2'
2:0 - Kevin De Bruyne (k.) 51'
3:0 - Phil Foden 90+1'

Składy:

Manchester City: Ederson - Kyle Walker, Eric Garcia, Aymeric Laporte (70' Fernandinho), Benjamin Mendy - Kevin De Bruyne (70' Rodri), Ilkay Gundogan, David Silva (66' Bernardo Silva) - Riyad Mahrez (66' Phil Foden), Raheem Sterling, Gabriel Jesus (80' Sergio Aguero). Trener: Pep Guardiola.

Arsenal: Bernd Leno - Hector Bellerin, Pablo Mari (24' David Luiz), Shkodran, Kieran Tierney - Granit Xhaka (8' Dani Ceballos), Matteo Guendouzi (68' Ainsley Maitland-Niles) - Eddie Nketiah (68' Alexandre Lacazette), Joseph Willock (68' Reiss Nelson), Bukayo Saka - Pierre-Emerick Aubameyang. Trener: Mikel Arteta.

Żółte kartki: Rodri (Manchester City), Kieran Tierney (Arsenal).

Czerwona kartka: David Luiz (Arsenal).

Czytaj też:
Manchester City na skraju przepaści
"Black Lives Matter" w Premier League

Komentarze (0)