82 dni minęły od ostatniego występu piłkarzy ŁKS-u w PKO Ekstraklasie. Przegrany 0:1 mecz z Koroną w Kielcach był ostatnim spotkaniem przed zawieszeniem rozgrywek z powodu epidemii koronawirusa. Było to też ostatnie spotkanie Kazimierza Moskala w roli pierwszego trenera łódzkiej drużyny. Po weekendzie majowym zastąpił go Wojciech Stawowy.
Nowy szkoleniowiec postanowił dokonać trzech zmian względem ostatniego spotkania i w miejsce kontuzjowanego Ricardo Guimy wprowadził Macieja Wolskiego, za Artura Bogusza wszedł Jan Grzesik, a miejsce Antonio Domingueza zajął Pirulo. W Górniku tylko jedna zmiana względem wygranego 3:2 meczu z Cracovią. Kontuzjowanego Łukasza Wolsztyńskiego zastąpił wypożyczony w marcu z AEK Ateny Giorgos Giakoumakis.
- Zrobimy wszystko, co leży w naszych siłach, by utrzymać tę ekstraklasę. Moim zadaniem jest ściągać presję z zawodników. Jeśli będą grali "pod prądem", będą grali źle. Charakterystyczne dla ŁKS-u było to, że gdy tracił bramkę jako pierwszy, ciężko było się podnieść. Czynnik mentalny odgrywał ważną rolę. Muszę ściągnąć presję i wziąć ją na siebie, bo to jedna z ról, którą bierze na siebie trener - mówił na swoim pierwszym spotkaniu z dziennikarzami trener Stawowy.
ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Simon nie wierzy w reżim sanitarny na stadionach. "Życzę powodzenia temu, kto będzie miał nad tym zapanować"
Okazało się jednak, że przez pierwszy kwadrans gry prowadzony przez niego ŁKS miał spore problemy z wyjściem spod pressingu rywali, choć dwa razy Jakub Wróbel zdołał się urwać obrońcom, ale trudno było o czystą pozycję do strzału. Piłka częściej jednak krążyła pod polem karnym gospodarzy. Taki stan utrzymywał się przez pierwsze 20 minut.
Później wydawało się, że Rycerze Wiosny się obudzili. W 28. minucie mieli nawet świetną szansę, gdy mocny strzał Pirulo odbił Martin Chudy, a dobitka Adama Ratajczyka minęła słupek bramki Górnika od niepożądanej przez młodzieżowca ŁKS-u strony. Chwilę później jeszcze jedną groźną główkę zanotował Wróbel.
Lecz na dziesięć minut przed przerwą zabrzanie wyprowadzili kontrę, po której objęli prowadzenie. Wprawdzie kluczowe podanie do Igora Angulo nie dotarło, ale po pechowej interwencji Macieja Dąbrowskiego piłkę otrzymał Giakoumakis i pokonał Arkadiusza Malarza.
Ełkaesiacy po zmianie stron nie ruszyli z szarżą ku odrabianiu strat. Ba, nawet w 56. minucie główka Bochniewicza mogła dać drugiego gola ekipie trenera Brosza, ale refleksem wykazał się Arkadiusz Malarz. Kilka minut później gorąco zrobiło się pod bramką Martina Chudego. Najbliżej szczęścia był Ratajczyk, ale trafił w bramkarza Górnika.
Choć na boisku po łódzkiej stronie pojawił się m.in. kolejny napastnik, Łukasz Sekulski, nie było widać zrywu po stronie gospodarzy. Zabrzanie za to od razu doskakiwali do przeciwników, odcinali od podania, zabierali przestrzeń do gry. Twarda gra przyjezdnych może nie była efektowna, ale skuteczna i zaprowadziła do drugiej wygranej z rzędu.
Tym spotkaniem ełkaesiacy przesunęli się jeszcze bardziej w stronę Fortuna I Ligi. Nie dość, że nie zaczęli odrabiania strat, to trzy punkty zgarnął jeden z zespołów, który łodzianie powinni wyprzedzić, jeśli myślą o pozostaniu w elicie. W następnej, 28. kolejce ŁKS zagra w Bełchatowie z Rakowem. Górnicy zaś u siebie zmierzą się z Lechią Gdańsk.
ŁKS Łódź - Górnik Zabrze 0:1 (0:1)
0:1 - Georgios Giakoumakis 36'
Składy:
ŁKS: Arkadiusz Malarz – Jan Grzesik, Carlos Moros Gracia, Maciej Dąbrowski, Tadej Vidmajer (83' Adrian Klimczak) - Michał Trąbka, Maciej Wolski (76' Łukasz Sekulski), Dragoljub Srnić, Pirulo (66' Antonio Dominguez), Adam Ratajczyk - Jakub Wróbel.
Górnik: Martin Chudy - Stavros Vassilantonopoulos, Przemysław Wiśniewski, Paweł Bochniewicz, Erik Janza - Erik Jirka (89' Michał Koj), Roman Prochazka, Alasana Manneh (72' Szymon Matuszek), Jesus Jimenez - Georgios Giakoumakis (72' Piotr Krawczyk), Igor Angulo.
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń)
Żółte kartki: Dąbrowski (ŁKS) - Giakoumakis (Górnik).