Niespełna rok temu dużo działo się u Pawła Jaroszyńskiego. Chievo Werona spadło do drugiej ligi, ale Polak został kupiony przez Genoę. W klubie Serie A jednak był tylko przez chwilę, bo po kilku tygodniach wypożyczono go do Salernitany.
Transfer do Serie B jednak wyszedł mu na dobre. 25-latek jest czołowym obrońcą w lidze, a co najważniejsze, regularnie występował w pierwszym składzie, gdy liga normalnie grała przed pandemią koronawirusa.
- Rzeczywiście, biorąc pod uwagę liczbę rozegranych meczów i minut oraz poziom zaprezentowany w tych występach, przeżywam najlepszy okres - mówi piłkarz w "Przeglądzie Sportowym".
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy mecze piłkarskie są bezpieczne? Specjalista nie ma wątpliwości. "Duńskie badania to potwierdzają"
To dostrzegają inne kluby, ale także Genoa, która chce, by Jaroszyński wrócił. Polak już teraz ma duży dylemat, a pogłębia go fakt, że klub z Genui może spaść do drugiej ligi.
- Nie ukrywam, że w ostatnim czasie moja marka mocno urosła. Dostaję wiele zapytań z różnych klubów, także z innych krajów. Na szczegóły jest w tym momencie zdecydowanie za wcześnie. Z prezesami Salernitany jeszcze nie rozmawiałem. Najważniejsze, że wokół mnie wytworzyło się jakieś pozytywne poruszenie - komentuje.
Jaroszyński w tym sezonie rozegrał 27 meczów i miał jedną asystę. Obecnie czeka na decyzję ws. wznowienia rozgrywek Serie B i trenuje w klubie w małych grupach. Salernitana zajmuje siódme miejsce i wciąż ma szanse na awans.
Transfery. Serie A. Karol Linetty wciąż na celowniku Torino >>
Transfery. Kolejna oferta dla Arkadiusza Milika. Tottenham włącza się do gry o napastnika >>