W sezonie 2012/2013 grał dla GKS-u Bełchatów i biegał po boiskach ekstraklasy. Później reprezentował jeszcze barwy między innymi pierwszoligowej Warty Poznań. Profesjonalną karierę piłkarską zakończył w Stali Rzeszów. Teraz jako ratownik medyczny i strażak pomaga w walce z koronawirusem. Na pierwszej linii frontu w walce z COVID-19 jednak nie jest.
- Ja jeżdżę w zespole specjalistycznym z lekarzem, nasz dyspozytor stara się nie wysyłać takiego zespołu do podejrzenia koronawirusa. Ale kiedy nie ma na miejscu zespołu podstawowego, wtedy wyjeżdżamy do takich przypadków. Zdarza się więc dwa-trzy razy dziennie ubierać ten ochronny kombinezon - powiedział Paweł Giel w rozmowie z dziennikarzem Łukaszem Michalskim dla portalu sportslaski.pl.
Były piłkarz podkreśla to, o czym coraz częściej mówi się w Polsce. Niektórzy ludzie młodzi bagatelizują ryzyko związane z koronawirusem, twierdząc, że nic im nie grozi. Dlaczego tak jest?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: świetny trening bramkarza na czas koronawirusa. Sam strzelał, sam bronił...
- Bagatelizują dlatego, że większości osób wirus nie dotyka bezpośrednio. Nie mają z nim na co dzień styczności. Na szczęście niewielu ludzi spotkało się z przypadkiem, w którym ktoś ze znajomych czy kolegów z pracy zachorował i znalazł się z tego powodu w szpitalu w ciężkim stanie. Ja się z takimi sytuacjami spotykam - podkreśla Paweł Giela.
Ratownik medyczny w wywiadzie dla sportslaski.pl zwrócił się także z prośbą do wszystkich rodaków. - Są dwa takie apele. #Zostańwdomu i #niekłammedyka. Wszędzie to powtarzamy (...). Nie kłamcie medyków, nie dokładajcie im pracy. Zostańcie w domach, bo tylko tak szybko się z tym wirusem uporamy - zwrócił uwagę.
Czytaj także:
Dobre informacje z Hiszpanii. Zakażeni gracze Valencii już zdrowi
KS Koronawirus. Jak małe kluby walczą z pandemią