Kluby PKO Ekstraklasy walczą o życie i nie można wykluczyć, że dla wielu z nich ta walka zakończy się niepowodzeniem. Cezary Kulesza, właściciel Jagiellonii Białystok, ale też poważny kandydat do stanowiska prezesa PZPN, oczekuje w tej chwili pomocy od związku, ale też poświęcenia ze strony piłkarzy. Jego zdaniem to od graczy zależy dziś najwięcej.
Marek Wawrzynowski, WP SportoweFakty: Myśli pan, że uda się dokończyć sezon?
Cezary Kulesza, właściciel Jagiellonii: Dziś nie możemy nic powiedzieć na temat przyszłości, ponieważ nie wiemy, jak długo potrwa ta sytuacja. Jestem przygotowany na to, że w tym sezonie meczu już nie zagramy. Oczywiście coś się może zmienić, może nagle liczba zakażonych zacznie się zmniejszać, ale dziś nic na to nie wskazuje, na razie jesteśmy raczej w fazie wzrostowej zachorowań.
Właściciel Rakowa Michał Świerczewski uważa, że można skoszarować piłkarzy i dograć sezon na neutralnym terenie.
A znajdzie pan ośrodek, gdzie każdy będzie miał boisko do dyspozycji? Nie sądzę. Może gdyby zamknąć ich w czterech ośrodkach... no nie wiem. Może to nie byłby taki zły pomysł, ale nie sądzę, byśmy mieli ku temu warunki.
ZOBACZ WIDEO Koronawirus. Ciężka sytuacja klubów sportowych. "Ratunkiem może być wprowadzenie odpowiednich przepisów"
Co jest teraz priorytetem dla pana jako właściciela klubu?
Solidarność nas wszystkich: od akcjonariuszy, przez zawodników, po wszystkich pracowników i kibiców. To czas wielkich wyzwań, teraz wszyscy musimy być odpowiedzialni i stosować się do nałożonych przez polski rząd ograniczeń, byśmy jak najszybciej mogli wrócić do normalnego życia. Nie wiemy, ile nam to zajmie, ale kiedy będziemy mogli już spotkać się na meczu ligowym, będziemy funkcjonować w innych warunkach. Wszyscy wspólnie musimy wychodzić z kryzysu.
Priorytetem jest dla mnie utrzymanie klubu. Żebyśmy mogli wyjść z tej sytuacji, potrzebuję wsparcia przede wszystkim zawodników. Koszty ich wynagrodzeń to około 60 procent kosztów klubu. Najważniejsze by oni zrozumieli, że jeśli dziś nie zejdą z umów, to za kilka miesięcy nie będą mieli pracy. Oni to muszą zrozumieć, zacisnąć pasa, współpracować. Ile powinni zejść? Liczy się każdy procent. Rozmawiałem na ten temat z kapitanem drużyny, Tarasem Romańczukiem. Teraz czekam na odpowiedź. Minęło kilka dni, zawodnicy wciąż się nie odezwali.
A co dalej?
Dalej? Na razie mogę powiedzieć tyle, że jesteśmy w stanie przetrwać do czerwca. Jeśli w potężnej Bundeslidze, która przecież uchodzi za wzór zarządzania, 10 z 18 klubów jest zagrożonych bankructwem, to można się spodziewać, że u nas będzie podobnie. Jeśli nic się nie zmieni do czerwca, będziemy zmuszeni podjąć drastyczne kroki.
A inne koszta? Administracja, wynajem boisk?
Tak, są spore, ale największy koszt to zdecydowanie kontrakty i tak jest w każdym klubie.
W Norwegii kluby mogą wypowiedzieć umowę na podstawie prawa pracy. Obowiązuje dwutygodniowy termin wypowiedzenia.
Czekamy na decyzje FIFA w tym zakresie. Nad rozwiązaniami pracuje też Ekstraklasa i PZPN. Tylko wspólnie możemy przygotować się na scenariusze i rozwiązania, które nam pomogą wychodzić z tej sytuacji.
A co z nadawcą? Na razie nie zabrał stanowiska, a umówmy się, w tej chwili ja zapłaciłem im jako - powiedzmy - pośrednikowi, ale pan sporej części tych pieniędzy nie dostał.
Sam jestem bardzo ciekaw jak do tego podejdzie nadawca. Umowa z Canal + to kolejna sprawa do rozwiązania, zarząd Ekstraklasy musi z nimi to rozstrzygnąć.
Co w tej sytuacji powinien zrobić PZPN? Pojawiły się głosy, że skoro ma 300 milionów majątku, to może mógłby część przeznaczyć na kluby ligowe.
Nie sądzę, że PZPN powinien klubom dać pieniądze, ale na pewno mógłby je pożyczyć. Na pewno dziś pomoc jest niezbędna, bo wiele klubów nie przetrwa tej sytuacji. Skalę trudno określić dzisiaj, za wiele jeszcze znaków zapytania w kontekście składowych naszych budżetów.
Kolejnego prezesa PZPN czeka być może najtrudniejsza kadencja w historii. Jakie powinien mieć priorytety?
Na pewno nie będzie to łatwy czas, nie tylko dla piłki, ale dla całej gospodarki i dla całego społeczeństwa. Tylko wspólnie i odpowiedzialnie działanie może nam pomóc teraz zakończyć rozwój epidemii, a później wspólnie podnosić się z jej skutków. Wiemy, że skutki kryzysu odczują wszyscy - kluby, zawodnicy, sponsorzy, PZPN, kibice. Priorytetem dla kolejnego prezesa PZPN powinno być moim zdaniem zjednoczenie całego środowiska i wspólne działania nad naprawą skutków tej sytuacji.
ZOBACZ: Zamknięta liga w warunkach pandemii - etycznie wątpliwe