Jakże symboliczne było to, że wtorkowy mecz Valencia CF rozegrała akurat z Atalantą Bergamo. Klubem z czerwonej strefy - zamkniętego włoskiego państwa, z regionu Lombardia - dziś centrum europejskiej epidemii koronawirusa. A to Włosi dziś sami biją się w piersi, przyznają do błędu i mówią: zlekceważyliśmy ostrzeżenia, mieliśmy gdzieś kwarantannę, prośby o niewychodzenie z domów.
W Hiszpanii jest dziś 1,7 tys. zarażonych, ale wszystkie europejskie liczby rosną. Polska - choć u nas jest dziś tylko 25 potwierdzonych przypadków - zamknęła w środę szkoły, przedszkola, kina i wszystkie miejsca, w których może na raz przebywać większa grupa ludzi. A mecze piłkarskie odbędą się bez kibiców, bez dziennikarzy. Sytuacja jest bardzo dynamiczna.
Valencia fans have turned up for their team outside the Mestalla despite their Champions League game taking place behind closed doors pic.twitter.com/IRKb9tpysL
— B/R Football (@brfootball) March 10, 2020
Lekarze na świecie mówią: zostańcie w domach, nie narażajcie siebie i innych, wystarczy naprawdę niewiele, kichnięcie, kaszlnięcie, dotknięcie poręczy, którą wcześniej dotknął zarażony. Kibice Valencii powiedzieli: my od lekarzy jesteśmy mądrzejsi. Co oni tam wiedzą.
Przypomnijmy: UEFA środowy mecz Ligi Mistrzów na stadionie Mestalla, w obawie przed rozprzestrzenianiem się wirusa, zamknęła przed kibicami. I to był przykry widok, gdy piłkarz Atalanty Josip Ilicić strzelił Valencii cztery gole (Atalanta wygrała 4:3) i cieszył się w kierunku pustych trybun. Był to też jednak widok jak najbardziej, w czasie rozprzestrzeniającej się epidemii, zrozumiały.
Marek Wawrzynowski: Zamknięcie stadionów to jedyne rozsądne wyjście - Czytaj więcej
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film