W czwartek 20-letni Alexander Isak złamał najlepszą obronę w Hiszpanii. Najpierw z półobrotu uderzył nie do obrony, kilkadziesiąt sekund później posłał torpedę w polu karnym w samo okienko bramki Alphonse’a Areoli. W niespełna dwie minuty Szwed dwa razy przechytrzył rywali, którzy jeszcze przed meczem mogli się chwalić murem w defensywie. W La Liga Real Madryt stracił tylko 13 bramek, najmniej ze wszystkich drużyn. W jednym spotkaniu Pucharu Króla dali sobie strzelić aż cztery gole i sensacyjnie odpadli z Realem Sociedad (wynik 3:4).
Tak Isak pokazał się całemu światu. Trenerowi udowodnił, że warto dalej na niego stawiać w podstawowym składzie, jeszcze do niedawna Szwed był najczęściej wchodzącym z ławki napastnikiem w La Liga. Jednak pod koniec stycznia wykorzystał transferowe zamieszanie z Willianem Jose, wskoczył na jego miejsce i wzorowo wywiązuje się z obowiązków. Od grudnia piłkarz strzelił już dziewięć goli we wszystkich rozgrywkach.
- Pokazuje, jak świetnym jest zawodnikiem. Bardzo dobrze rozumie futbol, ma znakomitą technikę i wie, co robić na boisku - cieszy się z niego Imanol Alguacil. W La Liga, jednej z najlepszych i najbardziej technicznych lig świata wyrasta nowa gwiazda. Niebawem może postraszyć również Polaków. Ze Szwedami w czerwcu zagramy na Euro 2020.
[b]ZOBACZ WIDEO: 5 goli Cristiano Ronaldo z Sociedad
[/b]
- O Polsce, szczerze mówiąc, nie wiem jeszcze praktycznie nic - przyznał Isak w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". - Znam kilku waszych piłkarzy. W Borussii Dortmund grałem z Łukaszem Piszczkiem, z Bundesligi znam też Roberta Lewandowskiego, ale niech się pan nie boi - jeszcze zdążę się dowiedzieć wszystkiego o waszej reprezentacji. Do mistrzostw pozostało dużo czasu, a my będziemy tylko lepsi - zadeklarował napastnik.
Dla reprezentacji Szwecji Isak rozegrał na razie 11 spotkań, aż dziewięć w ostatnich eliminacjach do Euro. Zdobył cztery gole i nie może odgonić się od porównań do Zlatana Ibrahimovicia. Isak też jest wysoki (190 cm wzrostu), a przy tym dynamiczny. Jako 17-latek pobił rekord "Ibry" i został najdrożej sprzedanym piłkarzem w historii ligi szwedzkiej. Za 8,5 mln euro poszedł do Borussii Dortmund. Jednak dopiero w Kraju Basków Szwed złapał formę.
Hiszpańska prasa ocenia wpadki Realu i Barcelony
Do grudnia napastnik zdobył zaledwie dwie bramki. Może tłumaczyć się aklimatyzacją, bo to jego pierwszy sezon w Realu Sociedad.
Latem Borussia oddała Szweda lekką ręką za 6,5 mln euro nie zachowując sobie żadnego prawa, do odzyskania go w przyszłości. Młody napastnik sam chciał iść do Dortmundu, widział jak wcześniej na szerokie wody wypływali z niego Robert Lewandowski czy Pierre-Emerick Aubameyang. On nie dostał wystarczającego zaufania, w pewnym momencie wylądował nawet w rezerwach. Isak zrobił krok w tył, za regularną grą poszedł na pół roku do holenderskiego Willem II i zwrócił na siebie uwagę Sociedad.
Szwed idealnie pasował do pomysłu Basków. Real Sociedad buduje młody zespół na europejskie puchary. Średnia wieku wyjściowej "11" na mecz z Królewskimi wyniosła nieco ponad 23 lata. Wynik zawyżyli 33-letni Nacho Monreal czy 25-letni Adnan Januzaj i Aritz Elustondo. Młodość zaprowadziła drużynę Alguacila do półfinału Pucharu Króla, w La Liga są na 8. miejscu i tracą dwa punkty do strefy pucharowej. A na objawieniach pokroju Isaka Real Sociedad może niebawem także sporo zarobić.
Czytaj też: Manchester City obserwuje Lionela Messiego. "Zrezygnują ze wszystkich innych transferów"