PKO Ekstraklasa. Lechia - Wisła Płock. Niegościnni gospodarze. "Mieliśmy jasny cel. Potrzebowaliśmy takiego zwycięstwa"

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Sławomir Peszko (z tyłu) i Damian Michalski (na dole)
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Sławomir Peszko (z tyłu) i Damian Michalski (na dole)

Piłkarze Lechii Gdańsk złapali wiatr w żagle. Podopieczni Piotra Stokowca w sobotę zaprezentowali swoją siłę w starciu z Wisłą Płock (2:0). - Mieliśmy jasny cel. Potrzebowaliśmy takiego zwycięstwa - przyznał Sławomir Peszko.

Zwycięstwo Lechii Gdańsk nie podlegało żadnej dyskusji. Drużyna znad morza szybko zdominowała Wisłę Płock i komplet "oczek" został w Trójmieście (2:0). - Mieliśmy ten mecz pod kontrolą od początku do końca. Nie zawsze tak się dzieje, ponieważ środowe spotkanie było ciężkie. Zagłębie w pierwszej połowie nas stłamsiło, ale to już przeszłość i nie wracamy do tego. Mieliśmy jasny cel - chcieliśmy wyjść wysokim pressingiem i pewnie wygrać. Potrzebowaliśmy takiego zwycięstwa - skomentował Sławomir Peszko.

Piłkarze Piotra Stokowca w końcu złapali odpowiedni rytm. Biało-zieloni rozstrzygnęli na swoją korzyść ostatnie cztery spotkania (trzy w PKO Ekstraklasie). - Wracamy do gry. Powoli wspinamy się w górę tabeli. Bardzo to nas cieszy. Mamy przed świętami jeszcze dwa mecze i postaramy się poprawić naszą pozycję. Chcemy spokojnie spędzić zimę. Potrzebowaliśmy dobrej serii po tych wcześniejszych niepowodzeniach. Nie zadowalamy się, tylko idziemy za ciosem. Terminarz napawa nas optymizmem, możemy zdobyć jeszcze kilka punktów. Fajnie będzie, jeśli wskoczymy do czwórki przed przerwą zimową. Na wiosnę zaatakujemy rywali - stwierdził.

Zobacz także: PKO Ekstraklasa. Lechia Gdańsk - Wisła Płock. Radosław Sobolewski: Walczyliśmy przede wszystkim z problemami

Były reprezentant Polski mógł zanotować asystę, ale Artur Sobiech przestrzelił w dogodnej sytuacji. Skrzydłowy zauważył postęp w grze Karola Fili i dlatego zdecydował się pochwalić młodszego kolegę. - Artur zabrał mi asystę, a sobie bramkę. Czasami tak się zdarza. Wszyscy mogą się pomylić, nawet gdy sytuacja wydaje się prosta do wykończenia. Przeprowadziliśmy fajną akcję. Widziałem Artura, więc tym podaniem chciałem mu się zrewanżować za bramkę z Lechem. Karol Fila? Widać, że się rozwija. Podejrzewam, że niedługo będzie trzeba się z nim pożegnać. Myślę, że odejdzie po kolejnej dobrej rundzie. Tego mu życzymy - dodał 34-latek.

ZOBACZ WIDEO: Losowanie Euro 2020. Kibice reprezentacji Hiszpanii podzieleni przed mistrzostwami? "Mieszkaniec Bilbao się na mnie obraził"

Peszko nigdy nie mógł narzekać na relacje z kibicami. - Cieszy mnie to. Zostałem miło przyjęty w Krakowie, ale Płock również dobrze wspominam. To mój drugi dom, mam tam rodzinę. Zawsze chętnie wracam do tego miasta. Dlaczego kibice mnie lubią? Widzą, jaką pracę wykonuję na boisku. W każdym klubie zawsze dawałem z siebie wszystko. Czasami zdarzały mi się słabsze występy, brakowało umiejętności, ale woli walki nie można było mi odmówić - przyznał.

Zobacz takżePKO Ekstraklasa. Mario Maloca: Nie widzę przeszkód by skończyć karierę w Lechii Gdańsk

Lechiści rozegrali trzy spotkania w ciągu tygodnia. - Najgorzej spisaliśmy się w środowym meczu z Zagłębiem. Wszyscy widzieli naszą niemoc w pierwszej połowie, byliśmy trochę przymuleni. Ostatnie dwa dni trochę inaczej przepracowaliśmy. Złapaliśmy świeżość i było dobrze. Chcieliśmy zaskoczyć przeciwnika wysokim pressingiem. Zdało to egzamin. Mieliśmy kilka ważnych odbiorów. Czasami tylko brakowało nam dokładności w ostatnim zagraniu, ale ogólnie jesteśmy zadowoleni - ocenił skrzydłowy Lechii.

Gdańszczanie w sierpniu sięgnęli po Superpuchar Polski. Teraz chcą dorzucić do klubowej gabloty jeszcze inne trofeum. - Najpierw chcemy dobrze zakończyć rundę. Uważam, że możemy coś zdziałać w tym sezonie. Jesteśmy już w ćwierćfinale Totolotek Pucharu Polski. Czekamy na dobre losowanie, choć na tym etapie nie ma słabych drużyn. Fajnie byłoby zagrać kolejny mecz w Gdańsku. Nie mam wymarzonego rywala, chciałbym tylko uniknąć Cracovii na wyjeździe. Nie wychodzi nam na ich terenie - podsumował Peszko.

Komentarze (0)