W ostatnim czasie poznaniacy poprawili sobie humory ligowymi wygranymi z Piastem Gliwice (3:0), a także Wisłą Płock (2:0). We wtorek wywalczyli ponadto awans do ćwierćfinału Pucharu Polski, pokonując w Boguchwale Stal Stalowa Wola (2:0).
W tabeli "Kolejorz" wciąż jest jednak bardzo nisko, balansując na granicy pierwszej i drugiej ósemki. Dlatego w starciu z będącym w strefie spadkowej beniaminkiem koniecznie będzie chciał zgarnąć trzy punkty.
Wreszcie progres w grze obronnej
Trener Dariusz Żuraw nie kryje, że nadzieje na dobry wynik tym razem są bardzo duże. - ŁKS próbuje grać w piłkę, pokazuje kombinacyjny futbol, wyprowadza piłkę od tyłu i w wielu ofensywnych statystykach plasuje się wysoko. Dlatego myślę, że to będzie otwarte spotkanie, ale liczę, że bramki będziemy strzelać tylko my. Poprawiliśmy się w defensywie, mamy zdecydowanie lepszą organizację po stracie piłki. Tu jest spora zmiana w porównaniu do sytuacji sprzed kilku tygodni - podkreślił szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: Losowanie Euro 2020. Reprezentacja Polski szuka bazy treningowej. "W Dublinie możemy czuć się, jak w domu"
Łodzianie mieli w obecnej edycji serię ośmiu ligowych porażek z rzędu (m.in. przegrali u siebie z "Kolejorzem" 1:2). Ostatnio jednak nieco poprawili formę. - Beniaminkowie często dobrze wyglądają w pierwszych kolejkach, bo próbują kontynuować to, co wychodziło im w I lidze. Po czasie muszą zweryfikować swoją grę, gdyż w ekstraklasie wymagania są znacznie wyższe. Tak też było z ŁKS i Rakowem Częstochowa, które awansowały przecież bezkonkurencyjnie - dodał Żuraw.
Zespół Kazimierza Moskala nie będzie w stolicy Wielkopolski faworytem, lecz nie była tam nim również Korona Kielce, mimo to zdołała wywalczyć bezbramkowy remis. - ŁKS ma atuty, choćby Daniego Ramireza, który jedną indywidualną akcją czy niekonwencjonalnym zagraniem potrafi rozpracować każdą obronę w lidze. Poza tym w spotkaniu z Lechią Gdańsk łodzianie prowadzili po 20 minutach 1:0, a mogli różnicą nawet trzech bramek. Wszystko posypało im się po przypadkowo straconym golu - przyznał trener Lecha.
Słaba forma na tle II-ligowca
"Kolejorz" dotąd nie zawodzi w Totolotek Pucharze Polski, jednak mecz ze Stalą Stalowa Wola (2:0) wygrał w wyjątkowo kiepskim stylu. - Po tym spotkaniu nie wyciągam akurat żadnych wniosków i nie będę go jakoś wyjątkowo analizować. Znacznie ważniejsze były dla mnie wcześniejsze potyczki ligowe - zaznaczył Żuraw. Sztab i piłkarze podkreślali, że stan boiska nie pozwalał na jakiekolwiek fajerwerki, a największym zagrożeniem było ryzyko kontuzji.
->PKO Ekstraklasa. Oficjalnie: Damian Rasak z nową umową w Wiśle Płock
Postacią numer jeden w meczu pucharowym był Mickey van der Hart. Dotąd zazwyczaj krytykowany Holender uratował drużynę w wielu sytuacjach i głównie on sprawił, że II-ligowiec nie doprowadził do sensacji. - Cieszę się bardzo z formy Mickeya, zwłaszcza że na zawodników, których sprowadziliśmy latem co chwilę spadała krytyka. Van der Hart powoli zamyka krytykantom usta i liczę, że tak będzie dalej - oznajmił Żuraw.
Najbliższa okazja już w sobotę. Mecz Lech Poznań - ŁKS Łódź rozpocznie się o godz. 17:30.