To nie był najłatwiejszy wieczór dla Korony Kielce. Zespół Mirosława Smyły w sobotę przegrał na wyjeździe z Legią 0:4. Podzielił tym samym los Górnika Zabrze i Wisły Kraków, które ostatnio także wysoko poległy w Warszawie. W trzech ostatnich meczach u siebie warszawianie strzelili 16 goli.
Wicemistrz Polski potrzebował czasu, żeby zacząć strzelanie. - Nie weszliśmy dobrze w mecz - przyznaje Michał Karbownik. - Z każdą minutą próbowaliśmy się rozkręcić i nabraliśmy pewności siebie. Potwierdziliśmy, że jesteśmy bardzo mocni u siebie i dominowaliśmy na boisku.
18-latek kolejny raz sprawdził się na lewej obrońcy, mimo że jest nominalnym pomocnikiem. Eksperyment trenera Aleksandara Vukovicia się powodzi. - Chcę za każdym razem pokazywać się z jak najlepszej strony - mówi piłkarz. - Chcę tworzyć przewagę na swojej stronie.
ZOBACZ WIDEO: Losowanie Euro 2020. Trudna grupa Polaków. "Sztabowi spadł kamień z serca, ale rywale są niewygodni"
Dobre występy się popłacają. Ponoć już Legia dostaje dobre oferty za Karbownika. Nie zajmuje to głowy młodemu piłkarzowi. - Zostawiam to menedżerowi. Skupiam się na pracy - wyjaśnił.
Wojskowi wrócili do ligowej czołówki. Teraz tracą punkt do lidera, Śląska Wrocław. To właśnie z nim Legia zmierzy się w następnej kolejce. - Nie wypatrujemy meczu z tym rywalem - przyznał Igor Lewczuk. - Każde spotkanie ma swoje wymagania, chociaż na wyjazdach zawsze jest nieco trudniej. Śląsk ma dobrą serię i pojedziemy tam z zamiarem rozegrania dobrego meczu.
Czytaj też:
-> Mirosław Smyła: Gdy Legia poczuje krew, to jest jak pantera
-> [b]Koszmar Roberta Gumnego. Obrońca Lecha Poznań wypadł z gry na kilka miesięcy[/b]