Na kilka dni przed meczem Izrael - Polska w eliminacjach ME 2020, zaognił się konflikt w Strefie Gazy. Doszło do ostrzałów rakietowych, przez co spotkanie w Jerozolimie stanęło pod znakiem zapytania. Koniec końców potyczka doszła do skutku i oprócz wbiegnięcia na boisko 15-letniego kibica nie towarzyszyły jej niebezpieczne incydenty.
Oby podobnie było w poniedziałkowy wieczór, gdy w Tel-Awiwie Argentyna zagra mecz towarzyski z Urugwajem. - Byliśmy przerażeni sytuacją, widzieliśmy wideo z ataków na Tel-Awiw. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do takich incydentów, zależy nam na bezpieczeństwie. Ale nigdy nie mówiliśmy, że nie przyjedziemy do Izraela - stwierdza Oscar Tabarez, selekcjoner reprezentacji Urugwaju.
- Gdy wszystko się uspokoiło, byliśmy szczęśliwi podróżą do Izraela. Cieszymy się, że tu jesteśmy - dodaje Tabarez. Takiej radości nie ma natomiast wśród najbliższych członków reprezentacji Urugwaju. - Docierały do nas różne wiadomości, czuliśmy się nieswojo. Nasze rodziny martwiły się o sytuację w Izraelu, nie chciały, byśmy tu przyjechali - zdradza Tabarez.
- Mimo wszystko federacja postanowiła, byśmy zagrali ten mecz i cieszymy się, że dotarliśmy na miejsce. FIFA już dawna zatwierdziła tę datę. Granie przeciwko Argentynie jest dla mnie bardzo ważne, bo to nasz lokalny rywal w Ameryce Południowej. Nie było większych szans na spotkanie z zespołem z Europy z uwagi na eliminacje do Euro - podkreśla szkoleniowiec.
Początek meczu towarzyskiego Argentyna - Urugwaj o godzinie 20:15.
Zobacz też:
Eliminacje Euro 2020. Bartosz Bereszyński doznał kontuzji na treningu. Dłuższa przerwa reprezentanta
Eliminacje EURO 2020. Dariusz Tuzimek: Trzeba jechać po medal (felieton)
ZOBACZ WIDEO: Peter Schmeichel: Mój syn chciał dostać się do płonącego helikoptera. Tego się nie robi