Premier League: Liverpool - Manchester City. Pep Guardiola wymownie podziękował sędziom. "To nie było sarkastyczne"

Getty Images / Catherine Ivill / Na zdjęciu: Pep Guardiola
Getty Images / Catherine Ivill / Na zdjęciu: Pep Guardiola

Pep Guardiola był wściekły na decyzje sędziów podczas meczu Manchesteru City z Liverpoolem (1:3). Po ostatnim gwizdku podszedł jednak do nich i podziękował za pracę. W niezwykle ironiczny sposób...

Tuż po zakończeniu spotkania sędziowie ustawili się zgodnie ze zwyczajem na środku boiska. Hiszpański trener ruszył wówczas w ich stronę ze znaczącym uśmiechem i wyciągniętą dłonią. - Thank you so much! Sooo much (Bardzo dziękuję! Bardzo! - tłum.) - wykrzyczał, akcentując wyraźnie każdą sylabę i energicznie potrząsając ręką Michaela Olivera.

Całą sytuację uchwyciły kamery telewizyjne:

Przypomnijmy, że mecz Liverpool FC - Manchester City zakończył się wynikiem 3:1 (2:0). W jego trakcie nie zabrakło dużych kontrowersji, a szkoleniowcy obu drużyn kilkukrotnie szaleli przy linii bocznej po niepomyślnych decyzjach arbitrów.

Sam Guardiola miał ogromne pretensje do Olivera o przeoczenie dwóch sytuacji z zagraniem ręką Trenta Alexandra-Arnolda, za które jego zdaniem należały się rzuty karne. Pierwsza miała miejsce przed golem na 1:0 dla LFC, a kolejna już przy stanie 3:1 dla tej drużyny w ostatnich minutach spotkania.

Czytaj także: Juergen Klopp nie chciał skomentować decyzji sędziego

I to właśnie w końcówce cierpliwość 48-latka została wystawiona na największą próbę. - Twice! - krzyczał w stronę sędziego technicznego, pokazując dwa palce:

Na pomeczowej konferencji prasowej Guardiola starał się już jednak być spokojnym. - Moje zachowanie po ostatnim gwizdku sędziego nie było sarkastyczne, powiedziałem mu tylko "dziękuję bardzo". Tak samo zrobiłem choćby po spotkaniu z Tottenhamem Hotspur (po wideoweryfikacji anulowano wówczas gola Gabriela Jesusa - przyp. red.) - przypomniał.

Samych kontrowersyjnych sytuacji Hiszpan nie chciał zaś komentować. - Decyzje sędziów i VAR? Pytajcie o nie ich samych oraz Mike’a Rileya (szef angielskich arbitrów - przyp. red.) i innych "bossów". Zapukajcie do ich drzwi lub zadzwońcie. Ja nie jestem tutaj od tego, wolę mówić o tym jak zagraliśmy - zaznaczył.

ZOBACZ WIDEO: Peter Schmeichel: Mój syn chciał dostać się do płonącego helikoptera. Tego się nie robi

Źródło artykułu: