PKO Ekstraklasa: Pogoń - Lech. Piękny gol nie wystarczył. Kolejorz dopadł Portowców

PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: Lubomir Satka (z lewej) i Adam Frączczak
PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: Lubomir Satka (z lewej) i Adam Frączczak

Po meczu Pogoni Szczecin z Lechem Poznań warto zapamiętać widowiskowego gola Srdjana Spiridonovicia. Nie wystarczył on gospodarzom do zwycięstwa. Kolejorz doprowadził do remisu 1:1.

W Szczecinie rozpoczął się stan wyjątkowy. Pogoń straciła prowadzenie w PKO Ekstraklasie oraz  odpadła z Totolotek Pucharu Polski. To, że zagrała źle w przegranych meczach z Cracovią i ze Stalą Mielec to żadna nowość, ale że przestała strzelać gole i zaczęła je seryjnie tracić, to świeże problemy, z którymi musiał sobie poradzić w ciągu kilku dni Kosta Runjaić.

Terapia Niemca była do czasu skuteczna. Na początku Pogoń grała energicznie i agresywnie. Na przykład na pierwsze celne i groźne uderzenie trzeba było czekać godzinę krócej niż w Mielcu. Drużyna ruszyła do ataku w nietypowym ustawieniu bez klasycznego napastnika. Z powodu nadmiaru kartek pauzował Adam Buksa, a zastępowali go na zmianę Adam Frączczak, Marcin Listkowski i Sebastian Kowalczyk. Piłkarze ci wymieniali się na szpicy.

Czytaj także: Nenad Bjelica o zwolnieniu z Lecha Poznań. "To nie była decyzja Piotra Rutkowskiego"

Pogoń objęła prowadzenie 1:0 w 21. minucie. Srdjan Spiridonović huknął w okienko i zrobił to w widowiskowy sposób. Austriak nawinął sobie dwóch piłkarzy Lecha, ułożył piłkę wygodnie na lewej stopie i przymierzył z 25. metra. Było co podziwiać. Spiridonović wygląda coraz lepiej, coraz częściej jego zagrania są zachwycające, a w klasyfikacji kanadyjskiej PKO Ekstraklasy pnie się coraz wyżej. Ma na koncie cztery gole i jedną asystę. Więcej spośród szczecinian posiada tylko Buksa.

ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Czy Robert Lewandowski ma szansę na Złotą Piłkę? "Życzę mu tego z całego serca"

Pogoń miała lidera, Lech nie miał. Goście odpowiedzieli jednym groźnym stałym fragmentem, ale kiedy piłka była w ruchu, odbijali się od szczecinian. W pewnym momencie Lech starał się przejąć inicjatywę, zaczął wymieniać podania, ale nic ciekawego nie wykreował. 1:0 po 45 minutach było szczęśliwsze dla Kolejorza niż Pogoni.

Wynik był na styku, więc Lecha nie można było skreślać. W pierwszej połowie oddał nawet więcej strzałów niż Pogoń. Brakowało jednak konkretów, a na swoją szansę czekał Christian Gytkjaer. Druga połowa rozpoczęła się od strzału Pedro Tiby, który z trudem obronił Dante Stipica. Zanosiło się na frontalny atak poznaniaków, ale tylko zanosiło, ponieważ szybko wrócili oni na obroty sprzed kwadransa spędzonego w szatni. Na boisko wszedł z ławki rezerwowych Darko Jevtić, następnie Paweł Tomczyk i dopiero z nimi na murawie Kolejorz wyrównał.

Thomas Rogne strzelił gola na 1:1 w 83. minucie. W polu karnym Pogoni znalazł się przy okazji rzutu rożnego i wykorzystał dośrodkowanie. Tak Lech ukarał kunktatorską, bezbarwną i skupioną na przeszkadzaniu po przerwie drużynę Runjaicia.

Czytaj także: Dym, dramaturgia, emocje i awans Legii Warszawa

Pogoń Szczecin - Lech Poznań 1:1 (1:0)
1:0 - Srdjan Spiridonović 21'
1:1 - Thomas Rogne 83'

Składy:

Pogoń: Dante Stipica - David Stec, Konstantinos Triantafyllopoulos, Benedikt Zech, Hubert Matynia - Zvonimir Kozulj (86' Igor Łasicki), Tomas Podstawski - Srdjan Spiridonović (90' Kacper Kozłowski), Marcin Listkowski (75' Santeri Hostikka), Sebastian Kowalczyk - Adam Frączczak

Lech: Mickey van der Hart - Robert Gumny, Lubomir Satka, Thomas Rogne, Wołodymyr Kostewycz - Kamil Jóźwiak, Karlo Muhar (78' Paweł Tomczyk), Pedro Tiba, Tymoteusz Puchacz (85' Jakub Kamiński) - Jakub Moder (66' Darko Jevtić) - Christian Gytkjaer

Żółte kartki: Kozulj, Stec (Pogoń) oraz Gumny, Jóźwiak, Rogne (Lech)

Sędzia: Łukasz Szczech (Warszawa)

Widzów: 3697

[multitable table=1126 timetable=7769]Tabela/terminarz[/multitable]

Źródło artykułu: