To był trudny czas dla Luki Jovicia. Ostatnią bramkę w meczu o punkty strzelił 10 czerwca w eliminacjach Euro 2020, kiedy Serbowie mierzyli się z Litwą (4:1). Od tamtej pory nie mógł się przełamać.
- Byłem pod dużą presją, ale zawsze byłem świadomy swoich umiejętności. Wiedziałem, że to tylko kwestia czasu. Motywowało mnie pragnienie udowodnienia zarządowi największego klubu na świecie, że nie popełnili błędu ściągając mnie tutaj - powiedział Jović w rozmowie z "AS".
Czytaj także: Andrzej Twarowski, komentator CANAL + SPORT. "Manchester może zapomnieć o Lewandowskim"
Przełamanie nadeszło dopiero 30 października przy okazji meczu Real Madryt - CD Leganes (5:0). Luka Jović w doliczonym czasie gry ustalił wynik spotkania. Wcześniej musiał mierzyć się z krytyką ze strony fanów "Królewskich".
Zobacz wideo: perfekcyjne wykończenie Lewandowskiego
- Zdobycie tego gola było ogromną ulgą. To był trudny okres dla mojej kariery. Chociaż nigdy nie wątpiłem w swoje umiejętności, podobnie osoby znajdujące się wokół mnie, to kibice byli dla mnie bardzo surowi. Nie było miło czytać te wszystkie komentarze. Mam nadzieję, że zaczną mieć do mnie więcej zaufania - dodał Serb.
Czytaj także: Wojciech Szczęsny spokojny o rozwój Juventusu Turyn. "Mamy jeszcze rezerwy"
Zawodnik wyjawił także, że trener Zinedine Zidane powiedział mu, aby zachował spokój i że strzeli, kiedy nadejdzie właściwa chwila. - Bardzo się cieszę z otrzymywanego wsparcia. Jesteśmy małą grupą i tylko jedna rzecz ma dla nas znaczenie: wygrywanie dla Realu - zakończył.