PKO Ekstraklasa. Wisła Kraków - Piast Gliwice. Gorzkie słowa Pawła Brożka. "Trzeba bić na alarm"

WP SportoweFakty / Leszek Stępień / Na zdjęciu: Paweł Brożek
WP SportoweFakty / Leszek Stępień / Na zdjęciu: Paweł Brożek

- Trzeba bić na alarm. W takim klubie jak Wisła nie jest to sytuacja, obok której można przejść obojętnie - mówi Paweł Brożek. Biała Gwiazda przegrała cztery ostatnie mecze ligowe, a po 12. kolejce może wylądować w strefie spadkowej.

Krakowianie ulegli kolejno Wiśle Płock (1:2), Cracovii (0:1), Lechowi Poznań (0:4) i teraz Piastowi Gliwice (1:2) - tak złej serii Wisła nie miała od przełomu lipca i sierpnia 2016 roku.

W ogóle w pięciu ostatnich meczach ligowych Biała Gwiazda zdobyła tylko jeden punkt i w tym czasie zsunęła się z 8. na 13. pozycję w tabeli, a jej przewaga nad strefą spadkową stopniała do dwóch "oczek".

Jeśli w niedzielę Arka Gdynia pokona Lechię Gdańsk w derbach Trójmiasta, Wisła wyląduje pod "kreską" po raz pierwszy od listopada 2016 roku.

ZOBACZ WIDEO: Dużo pracy przed Jerzym Brzęczkiem. "Budowanie relacji jest szalenie ważne"

- Nasza sytuacja nie jest wesoła. To chyba drugi najgorszy moment, odkąd jestem w Wiśle. Trzeba bić na alarm. W takim klubie jak Wisła nie jest to sytuacja, obok której można przejść obojętnie - mówi Paweł Brożek.

W meczu z Piastem 36-latek był bliski uratowania Wiśle punktu. W 86. minucie zagrana przez Łukasza Burligę piłka trafiła go w ramię, a wszystko działo się metr od bramki mistrza Polski.

- Jakby Plach nie trącił tej piłki, to gol byłby na sto procent. Byłem metr od bramki - nawet klatką bym wepchnął piłkę za linię. Po interwencji Placha piłka odbiła mi się od ramienia i nic nie mogłem zrobić. Niefart - komentuje Brożek.

Porażka z Piastem boli wiślaków tym bardziej, że zwycięstwo chcieli zadedykować zmarłej dzień przed meczem Julii Kmiecik. Pragnęliśmy wygrać dla pani Julii i dla trenera Kmiecika. Pani Julia była wspaniałą osobą. Samą ambicją w dzisiejszej piłce trudno jednak wygrywać - mówi gorzko były reprezentant Polski.

Czytaj również -> Wzruszające chwile w Krakowie. Wisła pożegnała Julię Kmiecik

W piątek Brożek wrócił na boisko po pauzie spowodowanej urazem. Rozegrał pełne 90 minut, ale okazuje się, że grał, choć nie był w pełnił sił: - Z nogą wszystko jest w porządku, ale w czwartek dopadło mnie przeziębienie. Ratowałem się wszystkim, co było dostępne w aptece. Przez te dziesięć dni przerwy tylko się rehabilitowałem. Nie mogłem nawet ćwiczyć na siłowni, dlatego trochę potrwa, zanim wrócę do normalnej dyspozycji.

Nie było jeszcze w tym sezonie meczu, w którym Maciej Stolarczyk mógł skorzystać ze wszystkich swoich podopiecznych. Przeciwko Piastowi nie zagrali m.in. Jakub Błaszczykowski, Vullnet Basha i Vukan Savicević.

- Od jakiegoś czasu brakuje jakości. Czekam na powroty naszych kluczowych zawodników: Kuby, Bashy i Vukana. To są ludzie, którzy dają jakość i są potrzebni w rozegraniu. W meczu z Piastem zabrakło nam... wszystkiego. Popełniamy proste błędy. Przed meczem mówimy dużo o koncentracji, o prostocie gry, a w meczu wychodzi zupełnie inaczej - kiwa głową Brożek.

Czytaj również -> Piast Gliwice w mistrzowskiej formie

Wisła wpadła w spiralę porażek, a już za tydzień zagra w Warszawie z Legią. - Ta liga jest nieprzewidywalna. Jesteśmy w dołku i teraz rolą starszych zawodników i trenera jest podniesienie zespołu - kończy Brożek.

Źródło artykułu: