Premier League: Man Utd - Liverpool. Wielki klasyk meczem o wszystko dla Ole Gunnara Solskjaera

Getty Images / Stu Forster / Na zdjęciu: Ole Gunnar Solskjaer
Getty Images / Stu Forster / Na zdjęciu: Ole Gunnar Solskjaer

W Premier League czas na klasyk. Obecnie w starciu Manchesteru United z Liverpoolem o blask dbają tylko ci drudzy. Na Old Trafford panuje smuta, do tego bardzo niepewnie rysuje się przyszłość Ole Gunnara Solskjaera.

W tabeli oba zespoły dzieli przepaść. Po ośmiu kolejkach "The Reds" liderują z kompletem 24 pkt., a "Czerwone Diabły" są zaledwie 14., bo uzbierały marne 9 "oczek".

Man Utd dołował od początku rozgrywek, ale tuż przed przerwą na kadrę przekroczył kolejną granicę. Przegrał 0:1 z bardzo przeciętnym Newcastle United, stwarzając przez całe spotkanie znikome zagrożenie pod bramką przeciwnika. W efekcie przed 9. serią ekipa z Old Trafford miała zaledwie dwa punkty przewagi nad strefą spadkową.

Ole Gunnar Solskjaer walczy o posadę

- Wizja Ole dokładnie odwzorowuje trzy podstawowe cele naszego klubu: zdobywanie trofeów, prezentowanie ofensywnego futbolu i stawianie na młodzież. W ubiegłym sezonie należeliśmy do wiodących klubów Premier League pod względem minut, jakie otrzymali wychowankowie akademii - podkreśla wiceprezes "Czerwonych Diabłów", Ed Woodward.

ZOBACZ WIDEO Bundesliga. Augsburg - Bayern: Gol Lewandowskiego to za mało. Szalona końcówka! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Trudno jednak wierzyć bezgranicznie w te zapewnienia. Już przed przerwą reprezentacyjną angielskie media donosiły, że słaby występ przeciwko Liverpoolowi może oznaczać koniec kadencji Ole Gunnara Solskjaera na Old Trafford.

Norweg nie daje zbyt wielu argumentów za dalszym stawianiem na jego osobę. Przed sezonem porównywano jego sytuację z Frankiem Lampardem i wtedy wielu obserwatorów twierdziło, że to były reprezentant Anglii będzie mieć w Chelsea znacznie trudniej niż Solskjaer w Man Utd. Dziś rzeczywistość jest zupełnie odwrotna. "Czerwone Diabły" punktują bardzo słabo, pokazują do tego ciężkostrawny styl gry, podczas gdy "The Blues" - po dość przeciętnym początku rozgrywek - z meczu na mecz spisują się coraz lepiej.

Liverpool wielkim faworytem, choć ostatnio nie czarował

Zespół Juergena Kloppa to dziś główny faworyt do mistrzostwa Anglii - nawet większy niż Manchester City. Obrońca tytułu miał już kilka wpadek, "The Reds" natomiast jeszcze się nie pomylili, choć w spotkaniach z Chelsea (2:1), Sheffield United (1:0) i Leicester City (2:1) nie grali już tak efektownie jak na początku sezonu.

Te małe kłopoty Liverpoolu to jedyna szansa dla "Czerwonych Diabłów". Ekipa z Anfield w końcu się potknie i straci pierwsze punkty. Pytanie tylko czy akurat Manchester United jest zdolny do tego doprowadzić.

->Premier League: Chelsea - Newcastle. Skromna wygrana Chelsea po emocjonującym starciu

- Takie porażki są nie do przyjęcia. Musimy poprawić wszystko. Aż nie wiem co powiedzieć - przyznał po beznadziejnym spotkaniu z Newcastle David de Gea. Pewne jest jedno: taka forma jak w starciu ze "Srokami" byłaby zaproszeniem dla Liverpoolu do odniesienia wysokiego zwycięstwa.

Solskjaer wciąż ma kłopoty kadrowe, a największym będzie brak właśnie De Gei. Hiszpański bramkarz, który wielokrotnie ratował skórę swojej drużynie, zmaga się z kontuzją pachwiny, której doznał podczas meczu reprezentacji Hiszpanii ze Szwecją (1:1) w eliminacjach Euro 2020. Uraz nie jest zbyt poważny, lecz z udziału w klasyku na pewno gwiazdora "Czerwonych Diabłów" wyeliminuje i między słupkami stanie Sergio Romero.

Mecz Manchester United - Liverpool FC rozpocznie się w niedzielę o godz. 17.30.

->Premier League. Everton - West Ham. Porażka West Hamu pod nieobecność Fabiańskiego

Komentarze (0)