Słynne zdanie Mirosława Trzeciaka "możesz sprzedawać Lewandowskiego, mamy Arruabarrenę" kojarzy dziś cała Polska. Anegdota o tym, jak to Legioniści woleli anonimowego 25-letniego Hiszpana od najlepszego dziś polskiego zawodnika wypominana jest klubowi przy każdej okazji.
Lewandowski jednak nie tylko w Polsce nie miał łatwo, aby się przebić. Gdy wyjechał do Niemiec, początkowo oglądał plecy Lucasa Barriosa, a gdy już dostał szansę, to zaliczył spektakularne pudło, po którym Niemcy ochrzcili go "Lawandoofskim" (Lewangłupskim). Jedna z telewizji nakręciła nawet krótki prześmiewczy filmik pokazujący, jak nasz zawodnik nie trafia w cel w codziennych sytuacjach, jak choćby nalewanie herbaty, czy zakładanie koszulki.
Czytaj także: Liga Mistrzów. Tottenham Hotspur - Bayern Monachium. Najlepsze gole Bawarczyków przeciwko drużynom z Anglii (wideo)
Polak długo musiał budować swoją markę za Odrą. Podobnie jak i Harry Kane. Anglik bowiem, mimo tego, że jest rodowitym Londyńczykiem, od dziecka związanym z Tottenhamem, nigdy nie był tam postrzegany w kategoriach "wonderkida".
ZOBACZ WIDEO: Bundesliga. Robert Lewandowski z golem i pudłem sezonu. Nerwowy mecz Bayernu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Kane, mimo posiadania stempla akademii "Kogutów", długo nie był brany pod uwagę przy budowie drużyny. Napastnik tułał się po wypożyczeniach. Leyton Orient, Millwall, Norwich, Leicester..., zanim postawiono na niego w Spurs, zwiedził kawał Anglii. Zresztą niewiele brakowało, a piłkarz mógłby grać dziś zupełnie gdzie indziej. Tim Sherwood, który pierwszy dał szansę Kane'owi wspomina, że piłkarz był rozpatrywany pod kątem sprzedaży. - To wspaniale, że oparłem się pokusie pozbycia się go w styczniu. Wówczas możliwe, że nie byłby gwiazdą, którą jest dla Tottenhamu - opowiadał szkoleniowiec w rozmowie z The Telegraph. Wówczas plany sprzedaży dzisiejszej gwiazdy snuł dyrektor techniczny klubu - Franco Baldini. Powodem rzecz jasna nie były spływające lukratywne oferty, a po prostu postrzeganie piłkarza jako nieprzydatnego.
Ale nawet, gdy Kane pokazał już swoje możliwości, zdobywając w sezonie 14/15 21 goli w Premier League, wciąż traktowany był raczej w charakterze jednosezonowej ciekawostki. Piłkarzowi długo wytykano braki techniczne, jego surowość. To nigdy nie był magik pokroju Ronaldinho czy nawet Cristiano Ronaldo, który mijałby kolejnych rywali dryblingiem. Daleko mu też do ekwilibrystyki jaką popisuje się Ibrahimović. To po prostu nie jest piłkarz, porywający swoją grą tłumy.
W tej surowości jest jednak ziarno prawdy. Na początku swojej drogi w klubie z Londynu, było widać po nim ogromne braki w technice. Problemy sprawiało mu nawet przyjęcie piłki, która lubiła mu odskoczyć. To jednak, podobnie jak Robert Lewandowski, tytan pracy. Gdy widzi, że w czymś ma braki, po prostu zasuwa 2 razy mocniej, aby nadrobić zaległości. Dzięki temu charakterowi obaj doszli w miejsce, którego nikt im nigdy nie wróżył.
Czytaj także: Premier League. Peter Schmeichel krytykuje Paula Pogbę. "Problematyczny dzieciak"
Dziś są w swoich drużynach niezastąpieni, bijąc kolejne rekordy strzeleckie. Lewandowski w historii Bayernu tak naprawdę ustępuje już tylko legendarnemu Gerdowi Mullerowi, bo wyprzedzenie Karla-Heinza Rummenige na liście strzelców wszechczasów to tylko kwestia tygodni, w najgorszym razie miesięcy. Zresztą Robert i tak posiada dużo lepszą średnią bramek na mecz. Kane natomiast w Tottenhamie już dziś nie ma sobie równych. W tyle zostawił zarówno Jermaina Defoe jak i Robbiego Keane'a.
Co równie ważne dla fanów obu drużyn, obaj raczej nie śpieszą się do zmiany barw. Robert Lewandowski, z racji wieku, już raczej zmuszony jest porzucić marzenia o grze w Realu, a ostatnio przedłużył umowę z "Bawarczykami" do 2023 roku. Patrząc na to, jak dotychczas toczyły się jego transferowe perypetie, można zakładać, że ją wypełni.
Harry Kane natomiast, mimo swojego statusu, nigdy nie naciskał na Tottenham w sprawie odejścia. To nie ten typ zawodnika. Anglik jest raczej spokojnym domatorem, nie szukającym na siłę nowych przygód. Widać to nawet w jego życiu prywatnym, gdzie po wielu latach związku poślubił swoją szkolną miłość. To człowiek raczej stały w uczuciach. Wielu twierdzi nawet, że to piłkarz o charakterze wybitnie niepasującym do dzisiejszych czasów. Ułożony, spokojny, skromny, posiadający uporządkowane życie osobiste, ani myślący o skandalach.
Jak widać, obu napastników łączy bardzo wiele, ale przede wszystkim to, że są dziś w absolutnym światowym topie na swojej pozycji i o ich pozyskaniu marzyłby niemal każdy klub na świecie. Prawdopodobnie jednak zostaną tam gdzie są i będą śrubować kolejne rekordy. Najbliższa do tego okazja już wieczorem, kiedy to Tottenham Hotspur podejmie w Londynie Bayern Monachium w ramach 2. kolejki Ligi Mistrzów.
Transmisję z tego spotkania obejrzeć będzie można na kanale Polsat Sport Premium 1.