Ta telenowela nie ma końca. Zaczęła się kilka lat temu w Arsenalu, kiedy Szczęsny rozgrzewał Fabiańskiego i strzelił tak mocno, że kolega doznał kontuzji. Później ci bramkarze wymieniali się w składzie reprezentacji, w eliminacjach, w turniejach. Szczęsny był zawsze tym zdolniejszym, ale to Fabiański spadał na cztery łapy, wprost do bramki kadry.
I kiedy selekcjoner mając gotowych i zdrowych piłkarzy w uczciwej rywalizacji wybrał Fabiańskiego, ten doznał kontuzji. Przez uraz uda nie zagra kilka tygodni, opuści też mecze reprezentacji z Łotwą (10.10) i Macedonią (13.10).
Niby nie ma to większego znaczenia, bo zastąpi go bramkarz o równych, albo może i wyższych umiejętnościach, ale Jerzemu Brzęczkowi rozniósł się pożar, który zresztą sam wzniecił na ostatnim zgrupowaniu. Wojciech Szczęsny palił się ze złości, kiedy trener zdecydował, że będzie rezerwowym.
ZOBACZ WIDEO: Bundesliga. Robert Lewandowski z golem i pudłem sezonu. Nerwowy mecz Bayernu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Eliminacje Euro 2020 zaczynał przecież bramkarz Juventusu, ale przez operację kolana opuścił czerwcowe mecze. Kiedy wyzdrowiał i był raczej pewny powrotu do bramki, selekcjoner zaskoczył, może mniej kibiców, a bardziej zawodnika, sadzając go na ławce.
Szczęsny nie przyjął tej decyzji z uśmiechem, choć humor mocno dopisywał mu przed meczami ze Słowenią i Austrią. W rozmowie z dziennikarzami na wielkim luzie mówił o swoich dokonaniach. - Obecnie najlepszy bramkarz na świecie siedział u mnie na ławce w Romie (Alisson), a najlepszy bramkarz w historii jest rezerwowym w Juventusie (Gianluigi Buffon). Podsumowując, wychodzi na to, że jestem najlepszy na świecie i najlepszy w historii - śmiał się.
Trener o Kamilu Grosickim: Jest bardzo pewny siebie
A gdy ktoś zapytał bramkarza, co pomyśli jeżeli to Fabiański zagra, wystrzelił od razu: "no to Łukasz będzie najlepszy w historii!".
Był, na dwa spotkania, a teraz Szczęsny wraca do pierwszego składu reprezentacji, ale ze sporym niesmakiem. On tamtą decyzję selekcjonera przyjął źle. Niezadowolenie pokazywał już w hotelu kadry zaraz po rozmowie z Brzęczkiem. A później, po powrocie do Turynu, w swoich mediach społecznościowych dał do zrozumienia, że w drużynie narodowej czuje się niedoceniony.
Nie był to dla niego łatwy miesiąc - policzek od selekcjonera, zawalony gol z Brescią w Serie A, który włoscy eksperci mocno skrytykowali. W międzyczasie Brzęczek wybrał się do Turynu, by jakoś załagodzić sprawę. Jak trener zawsze miał kłopot bogactwa wybierając bramkarza, tak trochę na własne życzenie zrobił z tego problem.
Premier League. Łukasz Fabiański kontuzjowany. Czeka go kilka tygodni przerwy