Liga Europy. Legia - Atromitos. Wicemistrz Polski szuka stylu i awansu

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Sandro Kulenović
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Sandro Kulenović

W meczu 3. rundy kwalifikacji Ligi Europy Legia Warszawa zagra z solidnym greckim Atromitosem Ateny. Kiedyś ta nazwa nikogo by nie elektryzowała, obecnie powoduje uzasadniony niepokój.

Dwa ostatnie sezony doprowadziły do tego, że Legia Warszawa z drużyny mającej aspiracje, by odegrać w Europie rolę choćby drugoplanowego aktora, zrównała się z zespołami z naprawdę niskiej półki. Dlatego dwumecz z Atromitosem Ateny jest okazją, by Legia wróciła na właściwy tor.

Gdyby Legia kolejny raz odpadła z pucharów, byłby to poważny problem. Zresztą i piłkarze mają wiele do stracenia. Jak informuje serwis legia.net, za awans do Ligi Europy drużyna dostanie 3,5 miliona złotych do podziału. Kwota, która musi robić wrażenie.

Patrząc na składy obu drużyn i CV poszczególnych zawodników, Legia prezentuje się naprawdę solidnie. Tyle że nie ma to przełożenia na grę. Wybory trenera są dość kontrowersyjne. Aleksandar Vuković stara się na siłę upchnąć w środku pola Andre Martinsa i Domagoja Antolicia, zawodników niekoniecznie walczących, agresywnych. Jeśli chodzi o atak, daje do zrozumienia, że Sandro Kulenović wnosi więcej niż - dość chimeryczny, to fakt - Carlitos. Widzi więc zupełnie inaczej niż zdecydowana większość kibiców czy ekspertów. Czy to znaczy, że wie więcej?

ZOBACZ WIDEO: EFL Cup. Faworyt nie zawiódł. Portsmouth pewnie ograło Birmingham City [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

W ostatnich tygodniach gra zdecydowanie poniżej oczekiwań. 7 tegorocznych meczów i właściwie żadnego dobrego. Mimo dwóch awansów rozczarowanie w spotkaniach z College Europa czy KuPs Kuopio nie dziwią. Wymęczone wygrane z zespołami z Gibraltaru czy Finlandii, do tego gra w lidze poniżej oczekiwań. To nie jest Legia, którą chcą oglądać fani. Dają wyraz swojej frustracji głośnymi gwizdami, ale trener Vuković mówi, że potrzebuje czasu, żeby wszystko zaskoczyło.

Na pewno kibice stołecznego zespołu wciąż czekają aż "zaskoczy" Arvydas Novikovas. Zresztą cała ta grupa ofensywnie grających pomocników, Novikovas - Walerian Gwilia - Luquinhas jest nowa, więc można oczekiwać, że w pewnym momencie ich współpraca będzie wyglądała lepiej. Zagadką jest, czy i kiedy to nastąpi.

Czego się spodziewać po Legii? Na pewno nie efektownej i miłej dla oka gry. Gdyby zestawić Legię statystycznie z początku tego sezonu i z całego poprzedniego, trudno mówić o regresie. Jest nawet nieco lepiej niż było, przynajmniej w statystykach ofensywnych.

ZOBACZ: Polska Ekstraklasa na peryferiach Europy

Spójrzmy na wyliczenia serwisu Ekstrastats.pl. Teraz strzały to 14,33 na mecz, zaś strzały celne to 5,33 na mecz. W poprzednim sezonie te średnie wynosiły odpowiednio 14,03 i 4,95. Jeśli chodzi o statystyki drużyn, przeciwko którym gra Legia, to obecnie oddają 12 strzałów, z czego 3,66 celnych, zaś w poprzednim sezonie było to odpowiednio 10,3 oraz 3,49.

ZOBACZ: Sam przeciw wszystkim. Vuković zadowolony po meczu ze Śląskiem

Patrząc jedynie na liczby, jest mniej więcej tak, jak było. Tyle że nie przekłada się to na efekty w postaci bramek. W tym sezonie w siedmiu występach Legia zaliczyła już trzy mecze zakończone bezbramkowym remisem, w tym z takimi "potęgami" jak wspomniane zespoły z Gibraltaru czy Finlandii. 7 meczów i 7 bramek, w tym 3 z College Europa... to musi budzić niepokój. Dodatkowym problemem są wrażenia estetyczne. Uderza brak ciekawych, autorskich rozwiązań, schematów, dość duża przypadkowość. Musimy pamiętać, że Legia wygrywa w lidze często samym potencjałem. O ile oczywiście wygrywa, bo na razie ma za sobą trzy bezbarwne mecze, wygraną, remis, porażkę.

Przypuszczalne składy:

Legia: Majecki - Vesović, Lewczuk, Jędrzejczyk, Rocha - Martins, Antolić - Novikovas, Gvilia, Luquinhas - Kulenović.

Atromitos: Megyeri - Kyvriakidis, Risvanis, Goutas, Katranis - Madson, Charisis -Umbides, Manousos, N’Sikilu - Vellios.

Sędzia: Manuel Schuttengruber (Austria).

Źródło artykułu: