Dotąd drużyny Michała Probierza grały w Bełchatowie sześć razy: czterokrotnie zremisowały z miejscowym GKS-em, a dwa razy przegrały. Mało tego, szkoleniowiec Cracovii nie cieszył się ze zwycięstwa przy Sportowej 3 także wtedy, gdy prowadził Brunatnych (listopad-grudzień 2012). Wówczas jego zespół przed własną publicznością raz zremisował, a raz przegrał.
Do dziewięciu razy jednak sztuka i w 3. kolejce PKO Ekstraklasy Cracovia Probierza pokonała grający w Bełchatowie Raków Częstochowa po golach Sergiu Hanki, Rafaela Lopesa i Cornela Rapy.
- Dla mnie to był specyficzny mecz, bo pierwszy raz wygrałem w Bełchatowie jako trener. Jechałem tu z nastawieniem, że to się musi kiedyś skończyć. Nie ma ciągle słońca, nie ma ciągle deszczu - przyznał Probierz.
ZOBACZ WIDEO: Wielkie strzelanie Luton i Middlesbrough! Padał gol za golem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Czytaj również -> Włosi wycofali się z walki o Dziczka
- Graliśmy z bardzo wymagającym przeciwnikiem, który gra w specyficznym ustawieniu i potrafi to robić. Piłkarze Rakowa są dobrze nabiegani. Weszliśmy w mecz bardzo dobrze, bo zdobyliśmy bramkę. Brakuje nam spokoju, utrzymania się przy piłce. Po golu Rakowa wdała się w naszą grę nerwowość - zauważył trener Cracovii.
To nie tylko pierwsze zwycięstwo Probierza w Bełchatowie, ale przede wszystkim pierwsza ligowa wygrana Cracovii w tym sezonie. - To bardzo ważne dla nas zwycięstwo. Przed meczem byłem jednak spokojny, bo analizowałem sobie nasze mecze i nie zgodzę się z opiniami, że graliśmy w nich słabo. Graliśmy bardzo dobrze, stworzyliśmy mnóstwo sytuacji, tylko zawodziła nas skuteczność - podkreślił szkoleniowiec Pasów.
Radość ze zdobycia trzech punktów w obozie Cracovii zmąciła koszmarnie wyglądająca kontuzja ręki, której w drugiej połowie doznał Michal Siplak. Słowak prosto z boiska pojechał do szpitala, gdzie przeszedł operację.
- Kontuzja Michała wygląda fatalnie. Przez to zwycięstwo mniej cieszy. Dedykujemy tę wygraną Michałowi i profesorowi Filipiakowi, który miał urodziny - zakończył Probierz.
Oficjalnie: Bartłomiej Pawłowski w Turcji
Mimo porażki zadowolony z gry swojego zespołu był Marek Papszun: - Może się to wydawać dziwne, ale chciałem pogratulować swojej drużynie postawy. Aż żal, że nie wygraliśmy takiego spotkania, w którym byliśmy lepsi w każdym elemencie gry, stworzyliśmy masę sytuacji. Liczy się jednak to, co wpada do siatki. Cracovia wykorzystała nasze błędy i zwyciężyła.
Opiekun beniaminka stwierdził, że jego drużyna przegrała przez brak doświadczenia: - Nie sądziłem, że kiedyś powiem, że płacimy frycowe, ale to był taki mecz, w którym musieliśmy to zrobić. W ekstraklasie takich błędów nie można popełniać, bo dużo to kosztuje. Jestem jednak bardzo zadowolony z postawy zespołu, z ambicji, z walki do końca, a przede wszystkim z płynnej gry, co dobrze rokuje na przyszłość.