Sparingi: Manchester United przez godzinę bił głową w mur. Jest pierwsza wygrana na tournee w Australii

PAP/EPA / RICHARD WAINWRIGHT / Na zdjęciu: piłkarze Manchesteru United
PAP/EPA / RICHARD WAINWRIGHT / Na zdjęciu: piłkarze Manchesteru United

Manchester United w Australii przygotowuje się do trudów sezonu 2019/2020. Podopieczni Ole Gunnara Solskjaera w swoim pierwszym spotkaniu towarzyskim pokonali Perth Glory 2:0. Obie bramki zostały strzelone dopiero w drugiej połowie.

[b][tag=614]

[/tag][/b]Norweski szkoleniowiec "Czerwonych Diabłów" zapowiadał dużą przebudowę zespołu w porównaniu z poprzednimi nieudanymi rozgrywkami. Okno transferowe kończy się już 8 sierpnia, ale w drużynie z Old Trafford wciąż wiele niewiadomych. Lubiany przez kibiców Solskjaer, sprowadził do klubu jak na razie tylko dwóch nowych piłkarzy: Daniela Jamesa i Aarona Wana-Bissakę.

Od pierwszej minuty z nowych graczy mogliśmy oglądać tylko 21-letniego walijskiego skrzydłowego. Były obrońca Crystal Palace zasiadł na ławce rezerwowych i wstał z niej dopiero po przerwie. Szansę otrzymało kilku innych młodych zawodników, którzy byli wspierani przez starszych kolegów, czyli Ashleya Younga, Phila Jonesa oraz Nemanję Maticia.

Zobacz także: Laurent Koscielny zostanie ukarany za swoje nieprofesjonalne zachowanie

Nie było żadnego zaskoczenia - Manchester United od pierwszego gwizdka sędziego przejął inicjatywę, długo utrzymywał się przy piłce, budował swoje akcje i momentami zagrażał drużynie Perth Glory. Australijczycy na boisku mieli niewiele do powiedzenia. Skupili się tylko na grze obronnej i wybijaniu "Czerwonych Diabłów" z rytmu. Aktywny w swoim nieoficjalnym debiucie był James, który od pierwszych minut szalał na lewym skrzydle i kilka razy posłał groźne piłki w pole karne rywali.

ZOBACZ WIDEO: Wielki projekt Lewandowskiego. "Chciałbym, żeby pierwszy taki obiekt ruszył za dwa - trzy lata"

Odwagi nie można było też odmówić Diogo Dalotowi. Portugalski obrońca dwukrotnie zdecydował się na odważne próby, ale strzały z dalszej odległości przeleciały bardzo daleko od celu. Szczęścia uderzając z dystansu szukali też inni piłkarze Solskjaera, a mianowicie Andreas Pereira i Jesse Lingard. Na posterunku był jednak Liam Reddy, który strzał Brazylijczyka złapał bez najmniejszych problemów, ale przy próbie Anglika musiał się już mocno sprężyć.

Ashley Young w 19. minucie przypomniał z czego słynie na Wyspach. 34-latek oddał piękny strzał ze stojącej piłki, lecz trafił tylko w boczną siatkę. Wydawało się, że futbolówka wpadnie w samo okienko, bardzo mało brakowało kapitanowi United. W następnych minutach wcześniej chwalony James zniknął z radarów, ale do głosu doszli kolejni przyjezdni z Manchesteru, którzy chcieli wpisać się na listę strzelców.

Uderzenia Anthony'ego Martiala i Tahitha Chonga również nie okazały się skuteczne. 20-krotni mistrzowie Anglii byli głową w mur i nie potrafili znaleźć recepty na zrobienie w nim dużej dziury. Najlepiej mógł ten fakt zaobserwować stojący w bramce Sergio Romero. Argentyńczyk musiał się bardzo nudzić przez te 45 minut. Rywale nie potrafili nawet zbliżyć się do jego pola karnego.

Ole Gunnar Solskjaer w przerwie zmienił cały skład, na drugą połowę wyszła zupełnie inna jedenastka. Należało się tego spodziewać, ponieważ Norweg podczas przygotowań chce dać szansę gry wszystkim piłkarzom, których ma do dyspozycji. Największe wrażenie zrobiło wejście Paula Pogby, a także Aarona Wana-Bissaki. Francuz od kilku tygodni nie ukrywa, że chce zmienić barwy klubowe i jest o nim naprawdę głośno. Dla Anglika z kolei był to nieoficjalny debiut po wielomilionowym transferze.

Zawodnicy rezerwowi wzięli przykład z kolegów i przejęli kontrolę nad wydarzeniami na murawie. Początkowo mogło się wydawać, że będą bić głową w mur jak ich poprzednicy. Strzały Pogby, Marcosa Rojo i Masona Greenwooda były dalekie od oczekiwań. Wszystko zmienił Marcus Rashford. Utalentowany napastnik "Czerwonych Diabłów" w 60. minucie oddał uderzenie tuż przy słupku bramki Reddy'ego, lecz nie dał golkiperowi Perth Glory najmniejszych szans i otworzył wynik meczu. Angielski gigant przez godzinę nie mógł uzyskać prowadzenia, ale chłopak urodzony w Manchesterze uchronił swój klub od całkowitej kompromitacji.

"Czerwone Diabły" próbowały podwyższyć przewagę, ale nie stwarzały sobie zbyt wielu okazji do zdobycia gola. Świetną szansę zaprzepaścił Greenwood. 17-latek nieczysto trafił w futbolówkę i w dużej odległości minęła ona bramkę. Solskjaer w końcówce meczu zdecydował się na przeprowadzenie jeszcze jednej zmiany. Luke Shaw zrobił miejsce na boisku dla Jamesa Garnera i to właśnie ten zawodnik w pierwszym swoim kontakcie z piłką ustalił wynik spotkania towarzyskiego na 2:0! Młody piłkarz przymierzył z dystansu i zdobył bramkę.

Joel Pereira miał niewiele więcej pracy od Romero. Portugalczyk był dwukrotnie zmuszony do lekkiego wysiłku przy dośrodkowaniach piłkarzy Perth Glory w pole karne. Stanął na wysokości zadania i pomógł Manchesterowi United zachować czyste konto. Słabość ekipy z Australii wybitnie pokazuje statystyka, która potwierdziła, że na bramkę United nie oddano nawet jednego strzału! Podopieczni Solskjaera dla porównania szukali szczęścia aż 24 razy, ale tylko sześć uderzeń było skierowanych w światło bramki. Norweski trener musi nad tym elementem popracować ze swoimi zawodnikami.

Zobacz takżeNewcastle United wciąż szuka nowego menadżera. Sam Allardyce odrzucił możliwość powrotu
Manchester United  - Perth Glory 2:0 (0:0)

1:0 - Marcus Rashford 60'
2:0 - James Garner 85'
Skład Manchesteru United

: Sergio Romero (46' Joel Pereira) - Diogo Dalot (46' Aaron Wan-Bissaka), Axel Tuanzebe (46' Chris Smalling), Phil Jones (46' Marcus Rojo), Ashley Young (46' Luke Shaw) (84' James Garner) - Tahith Chong (46' Angel Gomes), Nemanja Matić (46' Scott McTominay), Andreas Pereira (46' Paul Pogba), Jesse Lingard (46' Juan Mata), Daniel James (46' Marcus Rashford) - Anthony Martial (46' Mason Greenwood).

Źródło artykułu: