Gdyby wcześniej Fornalik nie pracował z kadrą, to i tak by się na tym stanowisku znalazł, pewnie już dziś byłby murowanym następcą Jerzego Brzęczka, niezależenie od tego, kiedy miałby zastąpić obecnego selekcjonera.
Piast Gliwice, który w sobotę pokonał w Warszawie Legię 1:0 i awansował na drugie miejsce w lidze, traci do aktualnego mistrza kraju punkt i ma ogromną szansę wygrania ligi po raz pierwszy w historii.
A dla Fornalika takie wyzwanie to nie pierwszyzna. To typ człowieka, który najlepiej czuje się pracując w ciszy - wtedy jest najbardziej skuteczny, co potwierdza w tym sezonie. Działa strategicznie, według długofalowego i przemyślanego planu. W ten sposób już wcześniej świetnie sobie radził - z Ruchem Chorzów osiągał wyniki ponad stan: zajął 2. i 3. miejsce w ekstraklasie i dwukrotnie awansował do finału Pucharu Polski.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Raków już w Lotto Ekstraklasie. Będzie nowa jakość w lidze czy "druga Sandecja"?
To człowiek, który nie przepada za zgiełkiem, przesadnym zainteresowaniem mediów, z boku może się wydawać, że nie lubi pochwał, że pochlebne komentarze traktuje jak obrazę.
Zobacz także: Zobacz tabelę Lotto Ekstraklasy po porażce Legii Warszawa z Piastem Gliwice
Rzadko się uśmiecha, praktycznie nie okazuje emocji, jest wręcz "nudny", co zarzucali mu między innymi piłkarze reprezentacji nazywając trenera między sobą "Smutnym Waldemarem". Ludovic Obraniak po latach powiedział nawet wprost w wywiadzie: "Fornalik? Nie znosiłem tego człowieka".
Reprezentacja to temat nielubiany przez trenera, Fornalik długo po nieudanych eliminacjach mistrzostw świata 2014 (selekcjonerem kadry był od lipca 2012 do października 2013 roku) był "elektryczny" w rozmowach o kadrze. Czuł się skrzywdzony przez media za krytykę, w jego ocenie niesłuszną. Uważał, że nie otrzymał wsparcia i szansy zbudowania własnego projektu, czuł się niedoceniony.
Ale nadszedł najwyższy czas, by przestać traktować Fornalika jako trenera-nieudacznika przez pryzmat jego pracy z drużyną narodową. Wynikami w tym sezonie z Piastem udowadnia po raz kolejny, że w swoim fachu jest najlepszy w kraju.
Piast już na pewno zagra w pucharach, choć rok temu walczył o utrzymanie do ostatniej kolejki. Fornalik z twarzą pokerzysty zgarnia wszystko w ostatnim rozdaniu: ograł Lechię, ograł Legię, a dwa z trzech ostatnich meczów w ekstraklasie Piast rozegra na własnym boisku.
I kto wie, gdzie byłaby dziś nasza reprezentacja, gdyby Fornalik dostał więcej czasu i pracowałby w niej dłużej niż półtora roku. Nie jest to jednak zmartwienie prezesów Piasta, oni mogą się tylko uśmiechać. Bo Fornalik zrobi to pewnie dopiero po mistrzostwie.
Zobacz także: Ekstraklasa. "Waldek king!". Twitter po meczu Legia - Piast