Niesamowity wyczyn Luki Jovicia. To pokazuje eksplozję formy reprezentanta Serbii

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Emilio Andreoli / Na zdjęciu: Luka Jović
Getty Images / Emilio Andreoli / Na zdjęciu: Luka Jović
zdjęcie autora artykułu

Nic nie oddaje skali eksplozji talentu Luki Jovicia lepiej niż fakt, że w sezonie 2018/2019 napastnik Eintrachtu Frankfurt zdobył tyle samo bramek co wcześniej przez całą karierę.

W tym artykule dowiesz się o:

Gol strzelony przez Lukę Jovicia w czwartkowym półfinale Ligi Europy z Chelsea (1:1) był już jego 26. w bieżącym sezonie. Tym samym 21-latek podwoił swoją zdobycz w karierze seniorskiej - trwający sezon jest jego szóstym w zawodowym futbolu, a w pięciu poprzednich strzelił łącznie (!) 26 goli.

Jović zadebiutował w seniorskiej piłce w ostatniej kolejce sezonu 2013/2014. Nie miał jeszcze 17 lat, gdy trener Crvenej Zvezdy Belgrad Slavisa Stojanovic dał mu nieco ponad kwadrans w spotkaniu z Vojvodiną Nowy Sad (3:3). Kilka minut po wejściu na boisko zdobył swoją premierową bramkę, zostając najmłodszym w historii strzelcem gola dla Crvenej Zvezdy - odebrał to miano nie byle komu, bo samemu Dejanowi Saviceviciowi.

Jak na złote dziecko serbskiej piłki przystało. Rozwój Jovicia przez lata śledził cały kraj. Do akademii Crvenej Zvezdy piłkarz trafił jako ośmiolatek i robił błyskawiczne postępy. W juniorskich reprezentacjach strzelał na potęgę, a w kadrze U-21 zadebiutował już jako 17-latek. Gdy w lutym 2016 roku, miesiąc po 18. urodzinach, zamienił Crveną Zvezdę na Benfikę Lizbona, miał już na koncie 13 bramek dla macierzystego klubu, a w CV dwa mistrzostwa Serbii.

ZOBACZ WIDEO Odsunięcie od składu Piątka nie pomogło. "Milan gra tak tragicznie, że nie da się tego oglądać"

Czytaj również -> Thomas Mueller może przenieść się do Włoch

Benfica wygrała wyścig o utalentowanego Serba, ale w lizbońskim klubie Jović był tylko jednym z wielu. Do pierwszej drużyny się nie przebił - przez dwa sezony zagrał w niej tylko dwa razy, nie zdobywając ani jednej bramki. Skuteczny nie był też w II-ligowych rezerwach Orłów - w 18 występach w tym zespole strzelił tylko cztery gole.

Latem 2017 roku pomocną dłoń do niego wyciągnął Fredi Bobić. Dyrektor sportowy Eintrachtu miał go na swojej liście, odkąd Jović stawiał pierwsze kroki w Crvenej Zvezdzie. Wtedy Eintrachtu nie było stać na przystąpienie do licytacji o młodego Serba, ale gdy ten znalazł się na zakręcie, Bobić postanowił sprowadzić go do Frankfurtu. Za symboliczną opłatę (200 tys. euro) za wypożyczenie z prawem wykupu za 12 mln euro.

W pierwszym roku w Eintrachcie Jović odżył. W Bundeslidze strzelił osiem goli, a jedyne jego trafienie w Pucharze Niemiec dało drużynie Roberta Kovaca awans do finału rozgrywek. W trwającym sezonie jego talent eksplodował na skalę, jakiej nikt się nie spodziewał. Na kilka spotkań przed końcem sezonu Jović ma na liczniku 17 bramek w Bundeslidze i 9 trafień w Lidze Europy. Wyścigu o tytuł króla strzelców niemieckiej ekstraklasy z Robertem Lewandowskim (21) raczej już nie wygra, ale w Lidze Europy nieznacznie skuteczniejszy od niego jest tylko Olivier Giroud (10).

Czytaj również -> Luka Jović zainteresowany przejściem do Bayernu

Europa usłyszała o nim 19 października, gdy w meczu 8. kolejki z Fortuną Duesseldorf (5:1) ustrzelił pięciopak, powtarzając spektakularny wyczyn Lewandowskiego. Dzięki temu popisowi wskoczył na szczyt klasyfikacji strzelców Bundesligi i pozostał na nim do końca rundy jesiennej. "Lewy" wyprzedził go po 25. kolejce, ale sam fakt, że Jović tak długo potrafił dotrzymać kroku napastnikowi Bayernu, znamionuje jego duży talent. W ostatnich sezonach udawało się to tylko Pierre'owi-Emerickowi Aubameyangowi.

Eintracht w połowie kwietnia skorzystał z prawa do wykupu Jovicia, ale nie po to, by w kolejnych sezonach Serb prowadził Orły do sukcesów. Latem klub z Frankfurtu sprzeda go z dużym zyskiem, bo chętnych na przechwycenie bramkostrzelnego 21-latka, który potwierdził swój talent w silnych rozgrywkach, nie brakuje. Jego nazwisko pada w kontekście przenosin do Bayernu Monachium, Barcelony czy Realu Madryt. Więcej o tym TUTAJ.

Źródło artykułu: