Z pewnością jego kariera mogła się potoczyć inaczej. Cezary Miszta pomógł Legii Warszawa w trudnym momencie, gdy ta była nawet zagrożona spadkiem do I ligi. Z czasem jednak jego rola była marginalizowana. W efekcie bramkarz stracił miejsce w składzie i musiał szukać innego rozwiązania.
Miszta w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" opowiedział o trudnych relacjach z trenerem Kosta Runjaiciem. Ujawnił, że po udanym sezonie został odsunięty od zespołu, a niemiecki szkoleniowiec zabronił mu wchodzić do szatni, co miało wpływ na jego decyzję o odejściu.
ZOBACZ WIDEO: Problemy wielkich klubów w nowym formacie Ligi Mistrzów. "Wnioski zostaną wyciągnięte"
Miszta przyznał, że nie rozumiał decyzji trenera, który nie podał mu ręki i nie wyjaśnił powodów odsunięcia. - Zawodnicy, którzy znaleźli się poza kadrą, często przed meczami przychodzą zbić piątkę, życzyć powodzenia. Ja dostałem zakaz - mówił Miszta. Trener twierdził, że jego obecność negatywnie wpływa na drużynę.
Golkiper oczekiwał wsparcia od klubu, ale nikt nie wstawił się za nim. - Oczekiwałem reakcji ze strony różnych osób w klubie, członków sztabu - przyznał. Mimo prób interwencji ze strony starszych zawodników, sytuacja nie uległa zmianie.
W takiej sytuacji Miszta zdecydował się na zmianę otoczenia. - Zrozumiałem, że mój czas w Legii się skończył. Nie widziałem cienia szansy, żeby coś mogło się poprawić - wyznał.
Miszta został najpierw na pół roku wypożyczony do Rio Ave. Latem 2024 roku portugalski klub skorzystał z możliwości nabycia bramkarza. 23-latek otrzymał szansę gry i stara się odbudować. Przyznał, że pobyt w Legii wiele go nauczył.
- Zrozumiałem, że jak będę sobą, zachowywał się właściwie, to nie złamie mnie nic - stwierdził. Teraz skupia się na rozwoju kariery w nowym klubie, z nadzieją na lepszą przyszłość.