To był wielki dzień Leo Messiego. Piłkarz Barcelony poprowadził swoją drużynę do wygranej w pierwszym meczu półfinałowym Ligi Mistrzów. Katalońska ekipa pokonała Liverpool 3:0 i jest o krok od awansu. Więcej o spotkaniu przeczytasz TUTAJ >>.
Goście długo prowadzili wyrównaną grę z Barceloną. Mieli swoje okazje, pokazali dobrą dyspozycję. Kiedy jednak Messi zaprezentował swoje umiejętności, było po meczu. Dwa gole Argentyńczyka ustawiły rywalizację (pierwszego gola zdobył Luis Suarez, który - o tym przeczytasz TUTAJ - miał "przygody" po meczu).
Po meczu Messi, w rozmowach z dziennikarzami, chwalił kolegów za wygraną. - Ostatnia okazja Dembele była idealna do powiększenia przewagi. Cztery gole byłyby lepsze niż trzy, ale wynik i tak jest bardzo dobry. Zdajemy sobie sprawę, że nic nie jest przesądzone. Na Anfield gra się ciężko, Liverpool bardzo tam przyciska. Jesteśmy jednak zadowoleni ze świetnego meczu, jaki rozegraliśmy - powiedział piłkarz Barcelony.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Dla kogo Puchar Polski? "Zazdroszczę im otoczki PGE Narodowego"
Ozdobą spotkania była bramka zdobyta przez Messiego z rzutu wolnego. - Starałem się tak uderzyć i miałem szczęście, że poleciała dokładnie tak, jak zaplanowałem - powiedział zawodnik. Nie wszystko jednak mu się podobało.
Kiedy dziennikarz zapytali o gwizdy pod adresem Philippe Coutinho, Messi odparł: - Jesteśmy w decydującym momencie sezonu i jeszcze bardziej musimy być zjednoczeni. To nie jest dobry moment na krytykowanie żadnego zawodnika. Trzeba trzymać się razem w tych meczach, jakie pozostały nam do rozegrania. Takie pożegnanie piłkarza schodzącego z boiska jest brzydkie - ocenił zawodnik Barcelony.
CZYTAJ TAKŻE Liga Mistrzów. Barcelona - Liverpool. Niewiarygodne osiągnięcie Leo Messiego >>