Liga Mistrzów 2019. Barcelona - Liverpool. Virgil Van Dijk od zmywaka na szczyt Premier League

Getty Images / Barrington Coombs/PA Images / Na zdjęciu: Virgil van Dijk
Getty Images / Barrington Coombs/PA Images / Na zdjęciu: Virgil van Dijk

Kilka lat temu Virgil Van Dijk dorabiał myjąc talerze w restauracji w Bredzie. Zarabiał wtedy 3 euro za godzinę i raczej nie wróżono mu wielkiej kariery. Dziś uchodzi za jednego z najlepszych obrońców świata.

W 2011 roku Virgil van Dijk udzielił wywiadu jednej z małych holenderskich gazet. Przyznał, że uczy się języka hiszpańskiego, bo ma takie ciche marzenie, by kiedyś trafić do Barcelony, gdzie gra jego idol, Gerard Pique. Kilka lat później został najdroższym obrońcą świata. Ale zamiast w FC Barcelonie zagra przeciwko niej, jako zawodnik Liverpool FC.

Zmarły w 2013 roku Martin Koeman osiągnął w swojej karierze całkiem sporo, dotarł nawet do reprezentacji narodowej. W pomarańczowych barwach wystąpił jedynie raz. Do historii przeszedł jednak przede wszystkim jako ojciec Ronalda i Erwina. Jednak zostawił po sobie znacznie więcej. Martin pracował jako skaut dla Groningen i to właśnie on "znalazł" Virgila. Żeby było jasne, młody zawodnik nie był kompletnym anonimem. Miał wtedy 20 lat i był zawodnikiem Willem II Tilburg, klubu, w którym spędził 10 lat kariery juniorskiej. A jednak ówczesny menedżer uznał, że młody piłkarz ma zbyt wiele ograniczeń, żeby mówić o nim w kontekście poważnej kariery.

Pochodzi z mieszanej rodziny. Gdy miał 11 lat, jego rodzice się rozeszli. On zamieszkał z ojcem - Holendrem, a młodszy brat i siostra z pochodzącą Surinamu matką, Helen. Wkrótce Virgil również dołączył do matki, a ojciec zerwał kontakt z rodziną.

ZOBACZ WIDEO The Championship: Awantura po golu Klicha! Gest fair play drużyny Polaka [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Po latach stanie się to powodem wielkiej publicznej kłótni. To ojciec, Ron, zabierał chłopca na treningi i mecze. Matka zajmowała się domem. Po latach ludzie zaczęli mówić, jak wiele Virgil zawdzięcza matce, zaś sam piłkarz wybrał, że na koszulce będzie miał napisane jedynie "Virgil". Ron, ponad 50-letni instalator telewizji, był mocno zirytowany i wyparował, że przecież rodzina matki zaczęła interesować się karierą syna dopiero gdy okazało się, że mogą być z tego niezłe profity.

Ron zawsze uważał, że to on miał największy wpływ na karierę syna i poczuł się bardzo dotknięty tym, że świat tego nie dostrzega. Na pewno ma sporo racji. Przecież spędzili razem wiele lat. Virgil jako 6-latek trafił do WDS'19 Breda, a mając lat 10 dostał oferty z kilku poważnych akademii, w tym NAC Breda, RBC Rosendaal czy Willem II. Wybrał tę ostatnią.

- Jako chłopak nie był ani liderem, ani też nie był najlepszy. Był dość wolny. Ojciec go woził na treningi i mecze, byli ze sobą bardzo blisko, dlatego byłem zdziwiony, gdy wymazał jego nazwisko z koszulki - powiedział w jednym z wywiadów Rik Kleyn, były trener piłkarza z WDS'19.

Miał w sobie coś, skoro trafił do dużej akademii i utrzymał się w niej przez 10 lat. Był dobry, ale nie bardzo dobry. Był też niezbyt wysoki. A gdy miał 15 lat, zaczął rosnąć. W tym wieku to nic specjalnego, ale nie jeśli nagle przybywa 18 centymetrów. Ciało chłopca nie było przygotowane na taki skok, jego kolana nie wytrzymywały, stracił całą szybkość i niewiele brakowało, a musiałby pożegnać się z klubem. Z czasem okazało się to dla niego zbawienne. Do tej pory był niezbyt szybkim prawym obrońcą, z czasem stanie się jednym z najszybszych środkowych obrońców świata. Wtedy, jako nastolatek, jakoś się w akademii Willem II utrzymał, ale nikt w tym czasie nie wróżył mu wielkiej kariery. Jeszcze jako nastolatek dorabiał zmywając naczynia w "Oncle Jean", jednej z lokalnych restauracji, za równowartość około 12 złotych za godzinę. Jego szef zapamiętał, że chłopak pracował sumiennie, ale rzadko się odzywał.

I nie wiadomo co by się stało, gdyby z klubu nie wyciągnął go Martin Koeman. W swoim debiucie w Groningen Van Dijk strzelił dwie bramki i wszystko od tej pory miało iść w dobrym kierunku. Tyle że niedługo później zawodnikowi pękł wyrostek robaczkowy, co mogło go zabić. Spędził 12 dni w szpitalu.

Miał wtedy 20 lat. Nie była to informacja, która elektryzowałaby światowe media. Był wtedy niezłym obrońcą ligi holenderskiej. Na tyle niezłym, że zainteresował się nim Ajax Amsterdam. Ale z perspektywy czasu można powiedzieć, że i najlepsi łowcy piłkarscy świata mogą się pomylić. Ajax ostatecznie nie uznał Virgila za godnego transferu, dlatego trafił do Szkocji. Jego kariera nabrała przyspieszenia, gdy za 13 milionów kupiło go Southampton. Ściągnął go z Celticu Ronald Koeman, jeden z najlepszych środkowych obrońców w historii gry i syn jego "odkrywcy". Jak się z czasem okaże, nie będzie to ich ostatnie spotkanie. Z czasem Van Dijk stanie się jedną z twarzy wielkiej odnowy holenderskiego futbolu.

Frenkie De Jong - cudowne dziecko Ajaksu


Gdy w 2018 roku Van Dijk szedł do Liverpoolu za 84 miliony euro, rozpatrywano to w kategoriach szaleństwa. Nawet jeśli w tym czasie był już wyróżniającym się obrońcą ligi i miał też oferty z Manchesteru City oraz Chelsea. Nie było wątpliwości, że sam Van Dijk zasłużył na wysoką cenę, po prostu nikt nie spodziewał się, że rynek w tak krótkim czasie tak ostro pójdzie w górę. Pół roku później do klubu ściągnięto bramkarza Alissona Beckera z Romy za równie szaloną kwotę 72,5 miliona euro.

Efekt? W poprzednim sezonie Liverpool stracił 38 bramek w 38 meczach. Nieźle, ale jak się okazuje, można lepiej. W tym sezonie, mając tak zabójczy duet z tyłu, w 36 spotkaniach rywale zdołali umieścić piłkę w bramce "The Reds" zaledwie 20 razy. To najlepsze statystyki defensywne od sezonu 1978-79, gdy piłkarze z Anfield wpuścili jedynie 16 bramek.

fot. SofaScore
fot. SofaScore

Hakim Ziyech - cudowny drybler był bliski rzucenia futbolu

Van Dijk kilka dni temu odebrał nagrodę dla najlepszego zawodnika Premier League. Ostatnim obrońcą, który dostał tę nagrodę, był John Terry w 2005 roku. Rio Ferdinand uważa, że Van Dijk nie wygrywa trofeów, z drugiej strony serwis statystyczny OPTA wyliczył, że Van Dijk nie został przedryblowany przez rywala... ani razu w trakcie całego sezonu. Przy okazji w rozgrywkach Premier League i Ligi Mistrzów strzelił 5 bramek i zaliczył 4 asysty. Czy można zrobić coś więcej?

Komentarze (2)
avatar
Omen Nomen
1.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
He he he , jedyny wniosek że każdy może zrobić karierę zaczynając od "myjki"... 
avatar
Tomasz Dryndos
1.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ciekawy artykuł panie Marku, brawo. Jak widać da się coś napisać nie tryskając jadem na lewo i prawo :)